Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka kilkudniowa

Dystans całkowity:9257.01 km (w terenie 95.50 km; 1.03%)
Czas w ruchu:538:54
Średnia prędkość:17.18 km/h
Maksymalna prędkość:84.79 km/h
Suma podjazdów:23047 m
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:107.64 km i 6h 15m
Więcej statystyk
  • DST 171.15km
  • Czas 09:23
  • VAVG 18.24km/h
  • VMAX 53.56km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka, dzień 1 - na północ.

Wtorek, 25 kwietnia 2017 · dodano: 07.05.2017 | Komentarze 0

Piotr zaprosił Leszka i mnie na atrakcyjną wycieczkę. Mieliśmy jechać jeszcze z dwoma kolegami Piotra, ale różnice w terminach urlopowych rozdzieliły ten zespół na dwie grupy - naszą, trzyosobową na poziomkach i dwuosobową pionowców.
Cel wyprawy był Wielki i Ambitny, gdy tymczasem fatalne prognozy pogody o mało nie spowodowały zaniechania całego przedsięwzięcia.
Ostatecznie zdecydowaliśmy, że jedziemy wbrew prognozie. Najwyżej zrezygnujemy z planowanego Celu.

Ruszam z Wilgi raniutko i o 11.oo jedziemy, już razem z Lechem  z Warszawy na północ, na spotkanie z Piotrem, umówione w Ostródzie. Omijamy rozkopaną trasę wylotową na Nieporęt, i przez Rembertów, Zielonkę docieramy obok Zalewu Zegrzyńskiego  do zapory w Dębem...


Jak widać, pogoda nie taka zła.
Szybko dojeżdżamy do Chrcynnego, gdzie tablica reklamowa firmy SkyDive Warszawa przywołuje   wspomnienia szaleństwa, jakie Moja Kochana Rodzinka i Przyjaciele zafundowali mi na 60 -te urodziny....


Hej, łezka się w oku kręci, co człowiek wyprawiał za młodu...

Ale my z Lechem  jedziemy tymczasem dalej,  przez Nasielsk, Gąsocin do Ciechanowa. Tam mamy pierwszy nocleg umówiony przez organizację WarmShowers. To nasze pierwsze spotkanie z tą fantastyczną ideą. Jedziemy pełni obaw, jak to będzie, do mieszkania pary młodych rowerzystów w nowoczesnym bloku blisko centrum Ciechanowa.
Obawy niewczesne. Nasi gospodarze okazują się przemiłymi pasjonatami rowerowania, do tego zajmują się rowerami zawodowo.
W korzystaniu z noclegów "warmshowers" mają duże doświadczenie zagraniczne, którym chętnie się z nami, nowicjuszami dzielą.
Wieczór kończy się wspólnym spacerem po mieście, wspólną ogromną pizzą i nocnymi próbami jazdy na naszych poziomkach.
Oczywiście, nawracaliśmy ich ze wszystkich sił na jedynie słuszny sposób rowerowania. Być może spotkamy się na tegorocznym zlocie poziomek w Wildze.








  • DST 198.10km
  • Czas 12:10
  • VAVG 16.28km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót ze zlotu - dzień 4, Podsumowanie

Środa, 14 września 2016 · dodano: 19.09.2016 | Komentarze 0

Kielce - Wilga
Podsumowanie:
1324,9 km, 12 dni codziennej jazdy, 77 godzin w siodle, czyli 3 doby i 5 godzin, średnia 17,2 km/ godz., maksymalna 71,6 km/godz., przewyższenia ho, ho, ho, albo i więcej., jeden dzień deszczu, reszta upał. 

  • DST 149.20km
  • Czas 09:28
  • VAVG 15.76km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót ze zlotu - dzień 3

Wtorek, 13 września 2016 · dodano: 19.09.2016 | Komentarze 0

Trzebinia - Kielce

  • DST 99.60km
  • Czas 06:00
  • VAVG 16.60km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót ze zlotu - dzień 2

Poniedziałek, 12 września 2016 · dodano: 19.09.2016 | Komentarze 0

Cieszyn - Trzebinia

  • DST 107.12km
  • Czas 06:35
  • VAVG 16.27km/h
  • VMAX 64.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót ze zlotu - dzień 1

Niedziela, 11 września 2016 · dodano: 19.09.2016 | Komentarze 0

Hovezi - Cieszyn

  • DST 39.09km
  • Czas 02:06
  • VAVG 18.61km/h
  • VMAX 68.90km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Setkani Lehokol Vsetin - dzień 3

Sobota, 10 września 2016 · dodano: 19.09.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj creme de la creme, wisienka na wspinaczkowo - zjazdowym torcie. KOHUTKA. Czyli kogutek. Góra, o której wszyscy mówią od początku , którą "Plan akce" straszy nas od powitania na zlocie. A tak na prawdę dojedziemy drogą do nieodległego Novego Hrozenkova, stamtąd ok. 4 km podjedziemy 150 m w górę doliną wartkiego potoku i dopiero ostatnie 4 km to wspinaczka drogą dojazdową do górskiego hotelu na szczycie Kohutki. Tym razem przewyższenie ok.300 m. co daje średnie nachylenie prawie 10%, ale miejscami dochodzi do 20%. Asfalt jest dobry, ale droga wąska - jeden pas normalnej jezdni. A z powrotem będziemy zjeżdżać!  No to w drogę:



Ostatni najbardziej stromy odcinek można pokonać na lawecie. Ponieważ obiecałem sobie dziś dzień relaksu przed jutrzejszą drogą powrotną do domu - chowam dumę do plecaka i wjeżdżam na Kogutka samochodem.


Jest tak stromo, że nasz dostawczak ciągnący lawetę, a prowadzony przez wnuka rozbójnika Rumcajsa, ma kłopoty z ruszeniem pod górę. I nie ma mowy, żeby się zatrzymał przed osiągnięciem przełęczy pod Kogutkiem.


Mijamy po drodze naszych wspinaczy, którzy wyraźnie mają jakieś kłopoty. To w trajce Łukasza zerwał się łańcuch. Dobrze, że stanęli na poboczu, bo nie ma miejsca na mijankę na jezdni.


Po kilkudziesięciu minutach bezpiecznie wypakowujemy nasze rumaki na sedle pod Kohutkou. Większość naszych jednak podjechało na rowerach, choć okupione to było dużym wysiłkiem.



Zdobywcy Kogutka na szczycie. 913 m npm.



Najechaliśmy hotel górski:


...by delektować się pysznymi  knedlami: 


...i pięknymi widokami:


A po zasłużonym odpoczynku - szalony zjazd. W sumie 8 km po drodze wąskiej, krętej  i stromej w czasie normalnego ruchu samochodowego, rowerowego i pieszego. Prędkość zjazdu 40 - 70 km/godz. Czyste szaleństwo. Zdjęć nie mam, ale polecam filmy:
Richarda
Andrzeja
Piotra
A potem jedziemy nad jezioro. Jest upał, więc kąpiel, pivo, jedzonko. Orgi zrobili konkursy, ale tylko niektórzy z nas wystartowali. Ogólnie sjesta.



Wieczorem, po powrocie do campingu powtórka z Azub Bazar. Komuś tam jeszcze zostały jakieś pieniądze...mnie nie.
A potem ostatnie ognisko. Integrowaliśmy się z braćmi Czechami do późnej nocy.


I na koniec mapa Kohutki:




 


  • DST 73.57km
  • Czas 04:21
  • VAVG 16.91km/h
  • VMAX 71.60km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Setkani Lehokol Vsetin - dzień 2

Piątek, 9 września 2016 · dodano: 17.09.2016 | Komentarze 0

Dziś piątek. Skończyły się żarty, zaczęły się ...góry. Zaczęło się niepozornie. "Odjezd po cyklostezce c.50 smerem na Vsetin, Liptal, Jassena, Lutonina, Vizovice. Delka trasy je priblizne 24 km."


No to jedziemy:








Na postoju w Vizovicach dzielimy się na dwie grupy. Jedna jedzie zwiedzać miejscową fabrykę likierów, druga wybiera wspinaczkę do niedalekich Slusovic. Chyba nie wiedziałem co robię, wybierając tę drugą wersję . A co się działo dalej....Podjazd był na skraju moich możliwości fizycznych. Dla niektórych rowerów i rowerzystów okazał się zbyt trudny.


W samych Slusovicach - zasłużony odpoczynek i obiad. Gulasz z knedlikami i Zubr. Nie Żubr, tylko Zubr. Nie wiem, który lepszy...


"Trasa dale pokracuje do Destne, dale do Vseminy, Liptalu, Vsetina a do Hovezi v delce asi 25 km." 
Tylko "Plan akce" zapomniał dodać, jakie spadki drogi na tym odcinku możemy spotkać! To był najbardziej szalony zjazd w moim życiu. Prawie pobiłem swój rekord prędkości, osiągając 71,6 km/godz i cały zjazd miał  20 km długości !!!  Na zrobienie zdjęć nie było szans !!!
W drodze ze Vsetina do campingu w Hovezi zdążyliśmy nieco ochłonąć.
 

Ale to nie koniec atrakcji na dziś. Po południu w campingu AZUB BAZAR!




No przyznaję się, zaszalałem. Opony, kierownica, tarcza przednia. To na prawdę okazyjne zakupy.
Wracam do domu rowerem, więc poprosiłem Maćka, żeby zabrał mi te skarby do Polski samochodem.

Wieczorem do późna gra nam lokalny zespół muzyczny.


  • DST 88.82km
  • Czas 04:38
  • VAVG 19.17km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Setkani Lehokol Vsetin - dzień 1

Czwartek, 8 września 2016 · dodano: 17.09.2016 | Komentarze 0

"Plan akce" na dziś przewiduje: "Odjezd po cyklostezce 50 smerem na Vsetin, Jablunku, Jarcovou". Powoli oswajamy się z nowym otoczeniem, nowym językiem, który po pewnym przyzwyczajeniu wydaje się rozumiemy. Więc jedziemy.
 


Teren, po którym jeździmy to malownicze Beskidy Morawsko-Śląskie, jednocześnie to okręg chroniony, CHKO Beskydy - odpowiednik naszego parku narodowego. Góry nie są tu wysokie, ok. 900 m.npm. ale bywają dość strome, a doliny są rozległe i bardzo malownicze.
Nasz camping znajduje się przy drodze między Hovezi, a Huslenky.
 

To początek zlotu, nie jest nas jeszcze dużo, więcej dojedzie w sobotę.
"Prijezd do restaurace, kde muzeme navstivit soukromou sbirku dvoutaktnich historickych stroju"



"Zde muzeme take poobedvat"


No na jedzonko trzeba trochę poczekać, ale warto. Zimne pivo do kiełbaski nagradza wszystkie niedogodności. Oprócz małego muzeum motoryzacji i jedzenia są tu jeszcze lamy. Bardzo fajne duże, żywe maskoty.

Restauracja urządzona bardzo pomysłowo.



(fot. Piotr)

Po obiedzie wracamy tą samą drogą, we Vsetinie robimy zakupy w znanej sieci handlowej.


KOFOLA rządzi:


Po południu w campingu korzystamy z akcji reklamowej lokalnego producenta elektrycznych pojazdów. Zabawa jest przednia.
Nie dajcie się zwieść pozorom. Pod tą niepozorną deseczką kryje się prawdziwy elektryczny smok. I to sterowany pilotem.
 

Krótka instrukcja obsługi:


...I Piotr pierwszy raz w życiu na deskorolce. Elektrycznej. Mocarz.


A może tak łatwiej?


Tomek woli poważniejszy pojazd. Tym motorkiem można popędzić do 80 km/godz. Prawdziwy potwór.


Po rozrywkowym popołudniu, jeszcze bardziej rozrywkowy wieczór, ale o tym sza...



  • DST 83.56km
  • Czas 04:29
  • VAVG 18.64km/h
  • VMAX 56.20km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na zlot - dzień 5

Środa, 7 września 2016 · dodano: 17.09.2016 | Komentarze 0

Piotr nie da mi pospać. Budzimy się z długimi cieniami i śliczną pogodą. Szybka kawa, śniadanie, jeszcze wymiana klocków hamulcowych po wczorajszych doświadczeniach i w drogę.


Za kilkaset metrów granica ze Słowacją. Oczywiście pamiątkowe zdjęcia.



Dziś czekają nas:  jeden zjazd - z przełęczy granicznej Zwardoń - Skalite, 700 m.n.p.m.,do Czadcy, 400 m.n.p.m.,jedna wspinaczka na  przełęcz Makovską, na granicy słowacko - czeskiej, 800 m. i znowu zjazd już do końca, do samego campingu przed Vsetinem. A więc góry. Samo niedźwiedzie mięso, jak mawiają żeglarze. 
Pierwszy rusza Piotr, ja za nim. Zjazd szalony. Piotrek grubo przekracza 70 km/godz., ja używam nowych hamulców, deprymują mnie spadek drogi i jeszcze jakieś roboty drogowe. Jest tak stromo, że nie wyobrażam sobie tędy podjazdu. Dlatego póżniej wybieram powrót przez Cieszyn.
Piotr czeka na mnie w Skalitem. Dalej następne, spokojne kilkanaście kilometrów zjeżdżamy razem. W Skalitem oglądamy nowo budowane estakady przyszłej drogi D3, która polączy razem z naszą S1 Słowację i Polskę.Ogromny rozmach po Słowackiej stronie.


Przez Słowację przejeżdżamy prawie bez odpoczynku. Po paru godzinach wspinaczki osiągamy przełęcz graniczną z Czechami. Tutaj dłuższy postój. Piękne widoki i charakterystyczny pomnik powstania słowackiego. Zastanawiamy się jaki w nim udział mieli "sovietske partizany".




Granica z Czechami. Sympatyczna, krótka rozmowa ze starszymi turystami i w drogę.


Pierwszy znowu rusza Piotr, ja za nim.


Przed nami znowu kilkanaście kilometrów zjazdu z prędkością 40 - 60 km/godz. To najpiękniejsza część trasy. Droga wije się na dół serpentynami i raczy pięknymi widokami, na które możemy tylko krótko zerkać pilnując prędkości, zakrętów, hamulców.


Już bardzo blisko celu dostrzegamy przy drodze piękne jeziorko. Jest upał. Więc:


Po kąpieli (Piotra, ja tylko opłukałem się w takiej brrrr....zimnej wodzie) szybko docieramy na miejsce. Na campingu są już nasi. Właśnie dojechali samochodem. Serdeczne i smaczne powitanie w małym barze, potem rejestracja na zlot. Czesi bardzo gościnnie witają nas w sobie charakterystyczny sposób. Kto był, to wie ;-))


Odziewamy zamówione mundurki i jako pierwsi rozbijamy namioty na campingowej trawie.




Dalsza część dnia, to same przyjemności. Niech zostaną w błogiej naszej pamięci.

  • DST 93.50km
  • Czas 05:45
  • VAVG 16.26km/h
  • VMAX 62.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na zlot - dzień 4

Wtorek, 6 września 2016 · dodano: 15.09.2016 | Komentarze 0

Czas się nam powoli kurczy, dziś musimy nocować na granicy, bo ze Zwardonia do Vsetina jest ok. 90 km, a chcemy tam być w środę wieczorem. Więc jedziemy jak najkrótszą trasą prosto do celu. Przez Oświęcim, Kęty, Żywiec. W okolicach Oświęcimia przekraczamy Wisłę. Uwierzycie, że to nasza królowa rzek?


Psuje się pogoda. Teraz już do końca dnia na zmianę mży, kropi i pada. Dodatkowo trochę za Kętami robi się pod górę. Ja marudzę, Piotrek się cieszy. Przecież po to tu przyjechaliśmy! Tylko pogoda odbiera nam połowę radochy.


Teraz jedziemy doliną Soły zapuszczając się coraz bardziej w Beskid Żywiecki. Wkrótce dojeżdżamy do zapory w Porąbce.


Robi wrażenie. Teraz uczymy się po co to:


Dalej droga wije się malowniczo i podjazdowo - zjazdowo brzegiem zalewu Międzybrodzkiego, wkrótce następne jezioro - Żywieckie. Jest ogromne, objeżdżamy je długo, aby w końcu zjechać do Żywca.


Tu przeżywam swój pierwszy Oooooch! Szalony zjazd do Żywca po mokrym asfalcie, w mieście, z prędkością ponad 60 km/godz. to spora porcja adrenaliny. Przez Żywiec, jak to przez miasto, choć mocno pofałdowane. O mało nie przegapiamy arcyważnego szyldu !


Teraz już wyżej i wyżej, mozolnie pniemy się w góry. Węgierska Górka, Milówka, Zwardoń to nazwy kojarzące mi się z zimą i nartami, a nie z rowerem! Z Milówki zjeżdżamy z głównej drogi, żeby ominąć S69 i błądzimy. Skutek jest taki, że trafiamy na boczne drogi o takim nachyleniu, że niektórzy z nas dwu muszą rower pod górę pchać. Ale  za to powrót na właściwą drogę wypada mocno z góry i to jest pierwszy test dla hamulców. Niezdany. Następnego ranka wymieniam klocki hamulcowe na nowe.


Od połowy dnia próbujemy znaleźć w internecie miejsce na nocleg w pobliżu granicy. Bezskutecznie. I znajduje się samo. Piotr idzie wymienić złotówki na korony w stacji benzynowej/kantorze dosłownie na samym przejściu granicznym, pyta sympatyczną panią Martę o jakiś camping w Zwardoniu, a ona proponuje darmowe miejsce na parkingu przy stacji. Jest już późno, decydujemy się bez zastanowienia.