Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
  • DST 83.56km
  • Czas 04:29
  • VAVG 18.64km/h
  • VMAX 56.20km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na zlot - dzień 5

Środa, 7 września 2016 · dodano: 17.09.2016 | Komentarze 0

Piotr nie da mi pospać. Budzimy się z długimi cieniami i śliczną pogodą. Szybka kawa, śniadanie, jeszcze wymiana klocków hamulcowych po wczorajszych doświadczeniach i w drogę.


Za kilkaset metrów granica ze Słowacją. Oczywiście pamiątkowe zdjęcia.



Dziś czekają nas:  jeden zjazd - z przełęczy granicznej Zwardoń - Skalite, 700 m.n.p.m.,do Czadcy, 400 m.n.p.m.,jedna wspinaczka na  przełęcz Makovską, na granicy słowacko - czeskiej, 800 m. i znowu zjazd już do końca, do samego campingu przed Vsetinem. A więc góry. Samo niedźwiedzie mięso, jak mawiają żeglarze. 
Pierwszy rusza Piotr, ja za nim. Zjazd szalony. Piotrek grubo przekracza 70 km/godz., ja używam nowych hamulców, deprymują mnie spadek drogi i jeszcze jakieś roboty drogowe. Jest tak stromo, że nie wyobrażam sobie tędy podjazdu. Dlatego póżniej wybieram powrót przez Cieszyn.
Piotr czeka na mnie w Skalitem. Dalej następne, spokojne kilkanaście kilometrów zjeżdżamy razem. W Skalitem oglądamy nowo budowane estakady przyszłej drogi D3, która polączy razem z naszą S1 Słowację i Polskę.Ogromny rozmach po Słowackiej stronie.


Przez Słowację przejeżdżamy prawie bez odpoczynku. Po paru godzinach wspinaczki osiągamy przełęcz graniczną z Czechami. Tutaj dłuższy postój. Piękne widoki i charakterystyczny pomnik powstania słowackiego. Zastanawiamy się jaki w nim udział mieli "sovietske partizany".




Granica z Czechami. Sympatyczna, krótka rozmowa ze starszymi turystami i w drogę.


Pierwszy znowu rusza Piotr, ja za nim.


Przed nami znowu kilkanaście kilometrów zjazdu z prędkością 40 - 60 km/godz. To najpiękniejsza część trasy. Droga wije się na dół serpentynami i raczy pięknymi widokami, na które możemy tylko krótko zerkać pilnując prędkości, zakrętów, hamulców.


Już bardzo blisko celu dostrzegamy przy drodze piękne jeziorko. Jest upał. Więc:


Po kąpieli (Piotra, ja tylko opłukałem się w takiej brrrr....zimnej wodzie) szybko docieramy na miejsce. Na campingu są już nasi. Właśnie dojechali samochodem. Serdeczne i smaczne powitanie w małym barze, potem rejestracja na zlot. Czesi bardzo gościnnie witają nas w sobie charakterystyczny sposób. Kto był, to wie ;-))


Odziewamy zamówione mundurki i jako pierwsi rozbijamy namioty na campingowej trawie.




Dalsza część dnia, to same przyjemności. Niech zostaną w błogiej naszej pamięci.


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!