Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:208.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:10:11
Średnia prędkość:20.45 km/h
Maksymalna prędkość:49.80 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:104.15 km i 5h 05m
Więcej statystyk
  • DST 152.70km
  • Czas 07:45
  • VAVG 19.70km/h
  • VMAX 49.80km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazury schrupane na zimno. Dzień II

Środa, 14 października 2015 · dodano: 29.10.2015 | Komentarze 1

Następnego dnia pogoda lepsza, ale dalej zimno i wietrznie. Wyjeżdżam z Nidy o 7.30. Temperatura 4 st., silny wiatr  wschodni. Więc na początek bejdewind prawego halsu, bo wybieram się w kierunku Giżycka. W Ukcie przekraczam Krutynię. Pusto i cicho, a jeszcze 2 miesiące temu przepływaliśmy  tędy w tłumie kajaków.
Teraz kajaki już śpią snem zimowym:

16 kilometrów przez piękny las i Mikołajki.

Rzut oka na jezioro, kompletnie pusty port, nawet kawy nie ma gdzie się napić, więc jadę dalej.


Po wielu kilometrach przeciskania się przez pustkowie i pod zimny wiatr wreszcie znajomy widok. Kanał Szymonecki. Pięknie jesienny.

Dalej też już znajomo, bo wzdłuż jeziora Jagodnego. Przez Kulę postanowiłem okrążyć jez. Niegocin od południa. W Prażmowie droga wiedzie nad samym jeziorem.

Pod mostkiem, na którym teraz stoję przepływaliśmy w tym roku dwa razy. Widok na półwysep Kula.
W porcie, w Rydzewie jeszcze stoją żaglówki, jakby liczyły na poprawę aury. Na jeziorze Bocznym nawet jakiś żagiel. Twardziele. 

Dalej dookoła Niegocina jadę do Giżycka. Wreszcie trochę ludzi. Ale nie za dużo. Na zdjęciu kanał Giżycki ze sławnym mostem obrotowym. Teraz zamknięty, nikt kanałem nie pływa, po moście tylko  ruch kołowy.


No i jezioro Niegocin to prawdziwe mazurskie "Morze".

Pojawiło się słoneczko. W lepszym nastroju ruszam dalej. Przez Wilkasy do Rynu. Tu niespodzianka. Za Wilkasami kilka kilometrów fantastycznej ścieżki rowerowej. Przypomniała mi się rowerowa autostrada z Ucherskiego Brodu w Czechach. Więc można...
Droga do Rynu bardzo piękna, choć nadspodziewanie ruchliwa. Ryn to malownicze miasteczko , trochę na uboczy mazurskich szlaków.

Nad miastem góruje ogromny zamek krzyżacki, teraz prywatny hotel. 
W starej karczmie zjadam zasłużone pierogi...

Jezioro Ryńskie bardzo malowniczo błyszczy pod słońce. W porcie oczywiście pusto. tylko wspomnienia i to wieloletnie się tam przechadzają...

Ale Dziada z Babą tam nie brak ;-))

Teraz jadę w kierunku Mrągowa i gdy droga dochodzi do zatoki Ruminek na Ryńskim muszę zboczyć nad jezioro. Efektem odkrycie bajkowego zakątka w zatoczce. Fantastyczne miejsce na postój jachtem.


Zimną wycieczkę po Mazurach dokończyłem przez Zalec, Wielką Jorę, Kosewo i Uktę. Zmęczony dotarłem do Rucianego ok. 19.oo.
Jeszcze mapa:

Kategoria Po Polsce


  • DST 55.60km
  • Czas 02:26
  • VAVG 22.85km/h
  • VMAX 34.50km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazury schrupane na zimno. Dzień I

Wtorek, 13 października 2015 · dodano: 29.10.2015 | Komentarze 0

Skorzystałem z okazji, że miałem możliwość przenocować u kolegi w Rucianym - Nidzie. Rowerek na bagażnik i  po kilku godzinach mogłem już pedałować po moich ukochanych Mazurach. Od dawna marzenie - teraz zimna realność. Temperatura 6 stopni i paskudny wschodni wiatr. Ponieważ czasu mało, na pierwszy raz tylko dookoła jez. Nidzkiego.
 Trasa wiodła przez Karwicę, Turośl, Wiartel i Szeroki Bór. To najbliższe  jeziora drogi asfaltowe. Pierwszy odcinek nowiutką "drogą leśników". Wspaniale, tylko krótko.

Binduga Zielona to obowiązkowy przystanek na trasie żeglarskich rejsów po  Nidzkim. Świetna kąpiel. Latem. Teraz przeraźliwie pusto...
Jeszcze bardziej dojmujące uczucie pustki w Karwicy:

Dalej na długo droga oddala się od jeziora. Po drodze zauważam stary poniemiecki cmentarzyk. Zapomniany świadek historii tych ziem.

W okolicy leśniczówki Przyrośl droga wraca w pobliże jeziora. Nidzkie w tym miejscu jest bardzo wąskie. 
A w Wiartlu to już tylko jakieś bagniste resztki najpiękniejszego jeziora Mazur. Tutaj dopływają  tylko kajaki.

Robi się ciemno. Dzięki super światełku, jakie mam przy rowerze, mimo nocy, wracam przez Szeroki Bór  spokojnie do Rucianego. Pięknie było, tylko brrrrrr. Zimno.
Kategoria Po Polsce