Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Wypad pow.100

Dystans całkowity:11598.00 km (w terenie 93.00 km; 0.80%)
Czas w ruchu:583:13
Średnia prędkość:19.89 km/h
Maksymalna prędkość:66.30 km/h
Suma podjazdów:10796 m
Suma kalorii:11421 kcal
Liczba aktywności:85
Średnio na aktywność:136.45 km i 6h 51m
Więcej statystyk
  • DST 102.34km
  • Czas 07:05
  • VAVG 14.45km/h
  • VMAX 64.99km/h
  • Podjazdy 1830m
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ze zlotu, dzień III

Wtorek, 29 sierpnia 2017 · dodano: 12.09.2017 | Komentarze 0

Śpimy długo, śniadanko, bankomat. Nie możemy się z tego Krakowa wybrać. Wyjeżdżamy w końcu koło południa. Po wczorajszym należy nam się luźniejszy dzień.



Trochę wspinaczki i kierujemy się bocznymi drogami na północ. Zastanawiamy się po drodze nad celem dzisiejszego dnia.
Chęciny - schronisko młodzieżowe okazuje się nie do osiągnięcia przed nocą. Nie chce nam się. Ostatecznie decydujemy o noclegu w Busku-Zdroju. Booking.com pozwala nam znaleźć i zarezerwować niedrogi nocleg.

Wiemy już gdzie jechać. Przy najbliższej możliwości skręcimy bardziej na wschód.
Na razie obserwujemy koniec gór. Podjazdy znacznie łagodniejsze i zjazdy nie takie szybkie, za to dłuższe. Bardzo przyjemne. I pogoda świetna nadal.



Korygujemy trasę w nawigacji na Mapach.cz i wychodzi, że skręcimy w Racławicach. Po dojechaniu poznajemy, że to "TE" Racławice. Bardzo ładnie urządzone pole bitwy, muzeum, pomnik Głowackiego. Warto tu wpaść.

Bartosz Głowacki bardzo ekspresyjny wobec naszego relaksu ;))


Jedziemy dalej i wcale nasz szlak dziś nie jest taki:


Dziś mamy jazdę naprawdę relaksową. W Działoszycach obiadek, wkrótce krajobraz zmienia się na typowo świętokrzyski.


Drogi dziś wybraliśmy z pomocą map.cz naprawdę komfortowe. Boczne, o bardzo małym ruchu i dobrym asfalcie.
I znowu niespodzianka. Asfalt kończy się nagle i zamienia w polną drogę wspinającą się konkretnie pod górę i wbijającą w leśny wąwóz. Nie ma rady, schodzimy, pchamy rowery pod górę, zastanawiając się, jak daleko. I tak, jak się asfalt skończył, tak nagle widzimy zabudowania i między nimi szybko pomykający samochód. Przygodny lokales, widząc nasze zdziwione miny i to, skąd się wyłaniamy, pyta: - co? cywilizacja znowu? I na pytanie o drogę do Buska, potwierdza wybrany kierunek i ostrzega, że góry nas tam czekają. Nas? Góry? Tutaj? Chyba nie wie do kogo mówi!
A jednak. Wąwozy przebijające leśne i skaliste wzgórza Krajobrazowego Parku Kozubowskiego mocno przypomniały nam górskie, strome drogi, które zostawiliśmy po czeskiej stronie granicy. Nie spodziewaliśmy się już tutaj takich przygód.
Ale jak zwykle - daliśmy radę. I bardzo szybko potem w miarę spokojna "767" doprowadza nas do Buska.
Tu trochę wieczornego błądzenia, (ulicę "12 stycznia"  tydzień temu zmieniono na Parkową ) i lądujemy w przyzwoitym przytulisku.
Swoją drogą, mały konkurs historyczny: - kto wie, co było takiego 12 stycznia, że aż trzeba było nazwę ulicy zmienić?
Ja wiem, ale nie powiem;))

Bardzo miły dzień.










  • DST 155.34km
  • Czas 09:31
  • VAVG 16.32km/h
  • VMAX 60.22km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 3322m
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ze zlotu, dzień II

Poniedziałek, 28 sierpnia 2017 · dodano: 12.09.2017 | Komentarze 0

Z Fryczowic wyjeżdżamy wcześnie i bez śniadania. Spieszymy się, bo dziś nie lada plany. Kraków.
We Frydku robimy szybkie zakupy i w drogę.


Kierunek - Cieszyn. Jeszcze po czeskiej stronie żegnamy się z górami. To Beskid Śląsko - Morawski. Przejechaliśmy obok.
Ja przeciąłem go jadąc bardziej od południa, w zeszłym roku.


Wkrótce osiągamy teren przejściowy czesko - polski.


W Żukowie zjadamy śniadanie przed sklepem. Dzielnie towarzyszą nam czeskie koty. Chyba z pięć.
A teraz wyobraźcie sobie ten zjazd do Cieszyna, który zaraz nastąpi....


Granica czesko - polska w Cieszynie zawsze mnie rozczula.
Po prostu przejeżdża/przechodzi się mostem przez Olzę i już!


Nie lubię się tak spieszyć, ale dziś siła wyższa - bardzo chcemy nocować w Krakowie. Spieszymy się tak bardzo, że zapomnieliśmy o piwie Brackim - specjalności cieszyńskiej.
Teraz jedziemy przez Skoczów, Bielsko - Białą, Andrychów, Wadowice. Cały czas drogami głównymi, S52 i S2, żeby nie nadkładać drogi. Koszmar. Tak zatłoczonych dróg nie ma chyba nigdzie w Polsce.
Za Skoczowem, po prawej stronie towarzyszy nam krajobraz Beskidu Śląskiego z dobrze widoczną Czantorią na pierwszym planie.



W Wadowicach mamy wszystkiego dość. Namawiam Asię na wjechanie do miasta na słynne papieskie kremówki. Nie lubi. Ostatecznie jemy w mieście obiad. Morale załogi trochę podniesione, decydujemy, że nie damy się dalej tak terroryzować przez wszechobecne samochody. Wyjeżdżamy z Wadowic na boczną drogę do Skawiny. I ....z deszczu pod rynnę. Droga pusta, ale jak pod górę! A już zaczęliśmy zapominać o wspinaczkach. Oczywiście przestaliśmy narzekać na górze. Dalej droga przepiękna krajobrazowo, w miarę pusta, no i na koniec te zjazdy....
Jeszcze kawałek wojewódzkiej 44 i Skawina. Jesteśmy bardzo zmęczeni,  robi się ciemno, ale to już przedsionek Krakowa. Jeszcze tylko 20 km i zaczynamy nawigować po przedmieściach królewskiego grodu.
Ostatecznie ok. 22.oo docieramy na miejsce.
Znajomi Asi przyjmują nas bardzo po przyjacielsku. Jest kolacja, piwo, partyjka Skrabli, gaduły do 3.oo nad ranem. Paweł, Maćku, bardzo dziękujemy.
To był długi dzień. Ale jaki owocny.  155 kilometrów, 9,5 godziny w siodłach, ponad 3 kilometry podjazdów ( i zjazdów :))
Po prostu rowerowe "niedźwiedzie mięsko"....








  • DST 102.82km
  • Czas 07:02
  • VAVG 14.62km/h
  • VMAX 62.51km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 1379m
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ze zlotu, dzień I

Niedziela, 27 sierpnia 2017 · dodano: 09.09.2017 | Komentarze 0

Do Polski mieliśmy wracać na kołach w kilka osób, ale ktoś miał mały incydent, komuś zmiennik w pracy zachorował, zostaliśmy na placu boju, a właściwie na drodze boju, tylko my: Makenzen i ja. No więc w drogę.
Ruszyliśmy dość późno, przez internet zaklepaliśmy nocleg w Frycowicach. Chcieliśmy dziś dojechać do Frydku-Mistku, ale nie potrafiliśmy tam znaleźć noclegu. Frycowice - 10 km wcześniej. I dobrze, bo trochę bliżej, a już późno, i źle, bo na jutro więcej kilometrów zostanie. A jutro w planie Kraków!
Ze Sternberku wyjeżdżamy  samochodowym torem wyścigowym  do wyścigów górskich -"Ecce homo". Obejrzyjcie koniecznie, tą piękną drogą się dziś się wspinamy, a w środę, w zachwycie, nią zjeżdżaliśmy!
Asfalt jak szkło, ale pod górę. 6,8 km drogi i 300 m różnicy wzniesień. To wychodzi nachylenie średnie tylko ok.5%, pocieszam koleżankę ( i siebie ). I rzeczywiście - poszło łatwiej i szybciej niż myśleliśmy ( choć nie tak, jak na filmie ;))).
Potem jeszcze tylko 3 km podjazdu i Równina Górnomorawska z Ołomuńcem i Sternberkiem - za nami.

No to startujemy. Jak samochody:


I po ok 9 km wspinaczki osiągamy pierwsze wzniesienia Gór Odrzańskich, a Sternberk został tam w dole.



Pogoda, jak marzenie, krajobrazy piękne i zaskakujące. Tu, np, wąwóz, a w nim tory !


Śniadanie rowerowych włóczykijów:


Długi, wspaniały zjazd. To dla takich chwil warto wylać tyle potu na podjazdach!


Trasę wytyczaliśmy za pomocą programu "mapy.cz". Robił to dla nas wyśmienicie, poza trzema wyjątkami.Pierwszy trafił nam się w środku dzisiejszego dnia. Nagle droga zmieniła się z asfaltowej w granitową kostkę. Szybko się zorientowaliśmy, że jedziemy wzdłuż wojskowego poligonu i ta droga jest po prostu drogą dojazdową dla ciężkiego sprzętu. To był prawdziwy test dla naszych obciążonych rowerów i dla naszej cierpliwości. Jeszcze podjazdy, jak cię mogę i tak 7...10 km/godz. ale zjazd z prędkością 15 km/godz i więcej po takiej drodze. Masakra. 9 km mordęgi. Daliśmy radę!!! Na zdjęciu Asia żuje przekleństwa ;)


Ostrzeżenie: - droga 443, Mesto Lubawa - Budiszow, omijać wielkim łukiem.


W nagrodę zafundowaliśmy sobie w Budiszowie - obiad. Był festny. W jedynej restauracji, na kempingu.


Po kostkowej przygodzie nastroje bardzo nam poprawił przewspaniały zjazd do Bilowca i  już przedwieczorny przejazd przez groblę między ogromnymi stawami w Jistebniku. Długo jechaliśmy tunelem utworzonym z rosnących po obu stronach drogi, wierzb.


Już po zmroku, dzięki elektronicznej mapie na tablecie, trafiamy do pensjonatu w Fryczowicach. Miła właścicielka miała babcię Polkę, więc bez problemu rozmawiamy w obu językach naraz. Niestety, łyżka dziegciu - wszystkie piwiarnie, sklepy, bary już pozamykane. Nawet stacja benzynowa! O 21.oo !!!???
Wieczorny objazd spełzł na niczym, poszliśmy spać... po herbatce.






  • DST 102.20km
  • Czas 05:12
  • VAVG 19.65km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Żyrardowski

Niedziela, 30 lipca 2017 · dodano: 31.07.2017 | Komentarze 0

Przybyłem, pożeglowałem, wróciłem.
Bardzo sympatyczne niedzielne popołudnie na dwóch "łonych": na łonie rodzinnym i na łonie przyrody.






  • DST 124.00km
  • Czas 06:12
  • VAVG 20.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warszawa - Wilga - Warszawa

Środa, 26 lipca 2017 · dodano: 28.07.2017 | Komentarze 0

Już dawno chodziła za mną jakaś setka. Sprawy w Wildze do załatwienia, ICM okienko pogodowe pokazał, więc w drogę. W tamtą stronę - klasyka: Powsin, prom w Gassach, Glinki, Kosumce. W Sobieniach małe zakupy i co nieco na ząb. Upał.
Ale z powrotem, po drodze też znanej, przez Całowanie, Łókówiec, Karczew i prom skręciłem w Gassach zaraz nad Wisłę - czerwonym szlakiem rowerowym. I tu przeżyłem kolejny Rowerowy Szok Kulturowy. Nazywa się Wał Zawadowski i jest nowo wyasfaltowaną drogą prawie do samej Warszawy. Normalnie Rowerowa Autostrada. Bajka.


Po drodze trafiłem nareszcie na miejsce, gdzie "rzeka mego dzieciństwa" - Jeziorka, wpada do Wisły.


Piękna wycieczka i pouczająca. I jeszcze trasa: https://mapy.cz/s/1Trhj

  • DST 156.81km
  • Czas 07:14
  • VAVG 21.68km/h
  • VMAX 47.30km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Fundacją Pawła

Sobota, 8 lipca 2017 · dodano: 08.07.2017 | Komentarze 0

Paweł założył FUNDACJĘ pomagającą niepełnosprawnym dzieciom zorganizować wakacje. Zaprosił nas do towarzyszenia mu w akcji charytatywnej - pokonuje trasę 400 km z Warszawy nad morze, do Jantaru w trzy dni. Ruszyliśmy z nim spod budynku PGE - głównego sponsora, żeby odprowadzić go w jak najwięcej rowerów z Warszawy w kierunku Wyszogrodu. Na poziomach Makenzen, Lechu i ja oraz około 10 pionowców, w tym żona Pawła.


Tu opuszczamy już Warszawę, a Paweł gospodarskim okiem dogląda przedsięwzięcia:


Towarzyszy nam samochód asekuracyjny. Odpoczynek na trasie:


Paweł chyba zadowolony z przebiegu pierwszych kilometrów akcji:


Po ok. 80 kilometrach, które mięły nie wiadomo kiedy, tuż przed Wyszogrodem, odłączamy się od nich, ruszamy w drogę powrotną. jedziemy w kierunku Modlina, żeby w Czosnowie skręcić na Warszawę. Szybko konstatujemy, że w ten sposób objeżdżamy dokładnie całą Puszczę Kampinoską dookoła. W niecałe 10 godzin. Szybkie są te nasze rowery!
Wkrótce mijamy klimatyczny Las Młociński i wpadamy na tętniące popołudniowo - sobotnim życiem bulwary nad Wisłą.


Niesamowita wycieczka, w bardzo szybkim tempie i jeszcze szybciej nam minęła na przyjacielskich pogaduchach. Więcej takich!
Maki, Lechu, dziękuję.
Tak objechaliśmy niechcący całą Puszczę Kampinoską:





  • DST 103.20km
  • Czas 05:45
  • VAVG 17.95km/h
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zlot w Wildze - dzień 3

Piątek, 30 czerwca 2017 · dodano: 06.07.2017 | Komentarze 0

W planie na dziś - dzień poświęcony historii - Muzeum Kościuszki w Maciejowicach i historyczne miasteczko na granicy Mazowsza, Lubelszczyzny i Podlasia - Żelechów. Po Muzeum Kościuszki oprowadza nas młody kustosz, opowiada bardzo ciekawie. Dalej jedziemy przez Gończyce do Żelechowa. Tam umówiony wcześniej przewodnik amator, opowiedział nam o znamienitych mieszkańcach miasta na przestrzeni wielu lat, Ciołkach, Zakrzewskim i wielu innych, a jego towarzysz oprowadził nas po okolicy.

Muzeum Kościuszki znajduje się w budynku ratusza na środku Maciejowickiego rynku.


Po drodze spotykamy najbardziej znany maciejowicki pomnik kosynierów.


W Żelechowie lokalny przewodnik pokazuje nam bardzo zasłużony kościółek Św, Stanisława Kostki.



  • DST 142.60km
  • Czas 07:48
  • VAVG 18.28km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zlot w Wildze - dzień 2

Czwartek, 29 czerwca 2017 · dodano: 05.07.2017 | Komentarze 0

Dziś jedziemy do Muzeum Rowerów Nietypowych w Gołębiu za Dęblinem. Pan Józef Majewski, nauczyciel zawodu w  szkole mechanicznej od lat budował z młodzieżą  rowery poziome, zbierał, wyszukiwał, kupował różne nietypowe i w końcu zebrał ich sporą kolekcję. Teraz pokazuje chętnym jak wyglądają, jak działają, a że jest gawędziarzem zawołanym, czas u niego szybko płynie. Na obiad i powrót zostaje nam tylko późne popołudnie, więc wracamy przed północą. Ale na ognisko z kiełbaskami zdążyliśmy.





I trasa: https://goo.gl/maps/YZWYyoKfT7s



  • DST 102.33km
  • Czas 04:49
  • VAVG 21.24km/h
  • VMAX 48.68km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Zalesia, do nowospoziomowanej Maliny

Sobota, 24 czerwca 2017 · dodano: 25.06.2017 | Komentarze 0

Trasa standard: tam, przez Sobików, Zalesie Górne, z powrotem, przez Baniochę, Mikówiec.


  • DST 110.00km
  • Czas 05:25
  • VAVG 20.31km/h
  • VMAX 42.55km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatnia trasa zlotowa zweryfikowana

Środa, 21 czerwca 2017 · dodano: 21.06.2017 | Komentarze 4



Jak będziecie mieli szczęście na zlocie, to można zobaczyć coś takiego, jak ja dzisiaj.

Trasa Wilga - Maciejowice - Żelechów - Garwolin - Wilga.