Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
  • DST 102.34km
  • Czas 07:05
  • VAVG 14.45km/h
  • VMAX 64.99km/h
  • Podjazdy 1830m
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ze zlotu, dzień III

Wtorek, 29 sierpnia 2017 · dodano: 12.09.2017 | Komentarze 0

Śpimy długo, śniadanko, bankomat. Nie możemy się z tego Krakowa wybrać. Wyjeżdżamy w końcu koło południa. Po wczorajszym należy nam się luźniejszy dzień.



Trochę wspinaczki i kierujemy się bocznymi drogami na północ. Zastanawiamy się po drodze nad celem dzisiejszego dnia.
Chęciny - schronisko młodzieżowe okazuje się nie do osiągnięcia przed nocą. Nie chce nam się. Ostatecznie decydujemy o noclegu w Busku-Zdroju. Booking.com pozwala nam znaleźć i zarezerwować niedrogi nocleg.

Wiemy już gdzie jechać. Przy najbliższej możliwości skręcimy bardziej na wschód.
Na razie obserwujemy koniec gór. Podjazdy znacznie łagodniejsze i zjazdy nie takie szybkie, za to dłuższe. Bardzo przyjemne. I pogoda świetna nadal.



Korygujemy trasę w nawigacji na Mapach.cz i wychodzi, że skręcimy w Racławicach. Po dojechaniu poznajemy, że to "TE" Racławice. Bardzo ładnie urządzone pole bitwy, muzeum, pomnik Głowackiego. Warto tu wpaść.

Bartosz Głowacki bardzo ekspresyjny wobec naszego relaksu ;))


Jedziemy dalej i wcale nasz szlak dziś nie jest taki:


Dziś mamy jazdę naprawdę relaksową. W Działoszycach obiadek, wkrótce krajobraz zmienia się na typowo świętokrzyski.


Drogi dziś wybraliśmy z pomocą map.cz naprawdę komfortowe. Boczne, o bardzo małym ruchu i dobrym asfalcie.
I znowu niespodzianka. Asfalt kończy się nagle i zamienia w polną drogę wspinającą się konkretnie pod górę i wbijającą w leśny wąwóz. Nie ma rady, schodzimy, pchamy rowery pod górę, zastanawiając się, jak daleko. I tak, jak się asfalt skończył, tak nagle widzimy zabudowania i między nimi szybko pomykający samochód. Przygodny lokales, widząc nasze zdziwione miny i to, skąd się wyłaniamy, pyta: - co? cywilizacja znowu? I na pytanie o drogę do Buska, potwierdza wybrany kierunek i ostrzega, że góry nas tam czekają. Nas? Góry? Tutaj? Chyba nie wie do kogo mówi!
A jednak. Wąwozy przebijające leśne i skaliste wzgórza Krajobrazowego Parku Kozubowskiego mocno przypomniały nam górskie, strome drogi, które zostawiliśmy po czeskiej stronie granicy. Nie spodziewaliśmy się już tutaj takich przygód.
Ale jak zwykle - daliśmy radę. I bardzo szybko potem w miarę spokojna "767" doprowadza nas do Buska.
Tu trochę wieczornego błądzenia, (ulicę "12 stycznia"  tydzień temu zmieniono na Parkową ) i lądujemy w przyzwoitym przytulisku.
Swoją drogą, mały konkurs historyczny: - kto wie, co było takiego 12 stycznia, że aż trzeba było nazwę ulicy zmienić?
Ja wiem, ale nie powiem;))

Bardzo miły dzień.











Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!