Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
  • DST 33.38km
  • Czas 01:20
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 38.38km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mila pomiarowa

Środa, 15 sierpnia 2018 · dodano: 16.08.2018 | Komentarze 4

Po powrocie ze Skandynawii trzy dni odpoczynku, więc czas na mały rozruch. Wymyśliłem sobie pętlę na stałe sprawdzanie formy. 
Wilga - Trzcianka - Żabieniec - Wola Łaskarzewska - Tarnów - Skurcza - Wilga. Wyszło ok. 33.3 km i prędkość całkiem niezła.
Ucieszyło mnie to, bo po ostatnich dniach skandynawskiej wyprawy już zacząłem się bać o okropny spadek siły.

Kategoria Mila pomiarowa


  • DST 71.52km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:24
  • VAVG 16.25km/h
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niemcy - Greifswald

Niedziela, 22 lipca 2018 · dodano: 18.08.2018 | Komentarze 1

Ze Świnoujścia wyjechaliśmy nie tak rano. Jeszcze śniadanko w kempingowym barze, jeszcze jakieś poprawki przy rowerach.
Po drodze szukamy otwartego kantoru, żeby kupić duńskie korony. Kantor jest, koron nie ma. A niech tam. Jedziemy do granicy. Prosta i przyjemna ścieżka zaraz obok morskiego brzegu.


GRANICA : (!)  - tak powinna wyglądać każda. Nawet nie napisano między jakimi państwami. Taka granica uniwersalna.


( foto: Piotr )
Upał. Jak tylko wjechaliśmy na tę niby granicę, zobaczyliśmy ścieżkę w bok - do morza. Upał. No to się wykąpiemy.


( foto: Piotr )
Przypomniałem sobie, że tę dokładnie ścieżkę do morza już kiedyś przejeżdżałem. 60 lat temu ! Ale wtedy te dwa słupy graniczne stały jakieś 15 metrów od siebie. A między nimi był pas czystego piasku bronowanego dwa razy dziennie, rano i wieczorem, przez żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza. Po to, żeby wykryć najmniejszy ślad stworzenia, które próbowało by tę granicę przekroczyć. Brony ciągnął koń na którym siedział żołnierz i czasami trzymał przed sobą 5-cio letnie pacholę, zachwycone, zwłaszcza, gdy koń  zawracał po brzuch w morzu, tak aby nie pominąć najmniejszego skrawka podrapanej bronami ziemi.
      Tego małego chłopczyka z dobrą pamięcią, żołnierz zabierał z nieodległej budki strażników WOP i oddawał rodzinie w drodze powrotnej. Wczasy w nieużywanej, stojącej przy samym pasie granicznym - wojskowej budce, to była nie lada gratka dla mojego starszego brata wykładającego wtedy matematykę w Wyższej Szkole Wojskowej.
       A przygoda z jazdą na koniu w morzu - to jedno z moich najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa.

No więc teraz, po raz drugi jadę tą ścieżką do morza, ale w kompletnie innych okolicznościach przyrody i geopolityki.



Nawet nie wiedzieliśmy, gdzie się kąpiemy. W Polsce jeszcze, czy w Niemczech już może. Za to wiedzieliśmy dokładnie, gdzie możemy przyjść z psem.
 


Wykąpani, i jeszcze mokrzy jedziemy dalej ścieżką nadmorską wzdłuż wybrzeża ale już przez Niemcy. Przyglądamy się wszystkiemu ciekawie, a naszym rowerom przyglądają się z uwagą bardzo liczni niemieccy rowerzyści. Jest przecież upalne niedzielne południe.
Niemieckie wybrzeże Bałtyku na tym odcinku wygląda jak niekończąca się willowa dzielnica jakiegoś uzdrowiska. Tak jak Alhbeck, pierwsze na trasie miasteczko, do którego szybko dojeżdżamy. Tutaj spacer po najstarszym na Bałtyku drewnianym molo w Alhbeck, a w tle tak charakterystyczna uzdrowiskowa zabudowa niemieckiego wybrzeża.





 Planujemy dalej jechać wzdłuż brzegu Bałtyku dopóki jest to zgodne z naszym głównym kierunkiem - do Rostocku. Ścieżka początkowo utwardzona, miejscami zamienia się teraz na leśną, ale o bardzo twardej i równej nawierzchni.


( foto: Piotr )
W kolejnej miejscowości robimy mały odpoczynek i jemy tutejszy przysmak - Fischbrötchen, bułkę z rybą. Ja wziąłem "Matjas" czyli z surowym, lekko podwędzonym  śledziem. Pierwsze wydane 2,5 Euro. Bułka i ryba bardzo smaczne.



Dalej ścieżka robi się ciekawsza, teren jest teraz mocno pofalowany. Zdarzają się krótkie mocne zjazdy, ale i podjazdy.



Wkrótce ścieżka zamienia się w normalną asfaltową drogę wzdłuż której, ciągnie się wiele kilometrów jeden niekończący się kemping. Po prawo są prostopadłe ścieżki na plażę, a po lewej stronie - kemping i parking. Proste? I niezwykle wygodne. 



Ciekawe tylko dlaczego nudyści nie wchodzą na plażę w butach?



W Zinnowitz opuszczamy brzeg morski i wkrótce opuszczamy również wyspę Uznam przez nowoczesny most zwodzony w miasteczku Wolgast.










  • DST 52.51km
  • Czas 02:48
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 55.04km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Świnoujścia

Sobota, 21 lipca 2018 · dodano: 12.08.2018 | Komentarze 1

Wczoraj po przybyciu nad morze i dziś do wieczora - spędzam czas jak Bozia przykazała, na łonie przyjaciół i nadmorskiej przyrody. 
A więc morska kąpiel, długi spacer po plaży, wieczorne posiady przy pięknie zastawionym stole, smażona flądra na obiad, długa piesza wycieczka do pobliskiego Pobierowa. Słowem esencja wakacji nad morzem. Taki nadmorski urlop w pigułce. I to wszystko w kochanym towarzystwie i we wspaniałej atmosferze.

   Ale przygoda wzywa. Umówiłem się z Piotrem ok. 20.oo w Świnoujściu, więc o 17.oo ja i Rosynant opuszczamy urocze towarzystwo.



Mimo popołudniowej soboty, jedzie się szybko przez Dziwnówek, Dziwnów do Międzyzdrojów. Tam dogania mnie telefon od Piotra - za godzinę będzie w Międzyzdrojach. Więc umawiamy się, że na niego zaczekam i dalej pojedziemy razem.
Z nudów zjadam wielkiego loda i robię parę migawek ludzkiej ciżby zagęszczonej do granic możliwości w okolicach zdrojowego molo.
Zawsze mnie zadziwia, jak można wybrać taki właśnie sposób odpoczynku?

      

     

          

Szybko minął czas do spotkania z Piotrem. Kilka kanapek i ruszamy w drogę.


Teraz jedziemy razem przez Wolin, ścieżką nadmorską wskazaną przez nawigację, czasami taką:


(foto: Piotr )
Już w Świnoujściu pierwszy w naszej wyprawie, prom przewozi nas na wyspę Uznam:

 

Po zameldowaniu się na kempingu Relax ruszamy pieszo do sklepu po zakupy. Po drodze spotykamy małe zbiegowisko wywołane przez bardzo ładny pokaz młodych dziewcząt:



Naprawdę było na co patrzeć, gdy jednak wzięły się za łykanie tych ogni, moja wyobraźnia rzuciła biały ręcznik na ring i poszliśmy w swoją stronę. Dzisiejszy wieczór zakończyliśmy na kolacji na plaży, korzystając z gościnnej i wygodnej wieżyczki ratownika dziwnie opuszczonej o tej porze dnia ;-))









  • DST 38.78km
  • Czas 02:16
  • VAVG 17.11km/h
  • VMAX 31.98km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze

Piątek, 20 lipca 2018 · dodano: 22.07.2018 | Komentarze 3

Po upojnej nocy spędzonej w fotelu TLK "Uznam", ruszam dziś z dworca Wysoka Kamieńska w kierunku morza. Mam sygnał, że moi gospodarze lubią rano pospać, więc jadę spacerkiem trasą wyznaczoną jak zwykle przez Mapy.cz.

Tutaj właśnie wysiedlismy z pociągu:


Z początku jedziemy fajną asfaltową boczną drogą ale wkrótce szutrowką przez las. Na szczęście to tylko kilkokilometrowy skrót i dalej wpadamy na 102 do Kamieńca i dalej w kierunku Dziwnówka. Jest duży ruch - to piątek a do morza tuż, tuż..
W Kamieńcu odwiedzam rynek, przejeżdżam koło katedry ze słynnymi organami, robię małe zakupy i dalej w drogę. 




W Łukęcinie melduję się o 11.oo serdecznie witamy przez Przyjaciół.
Tu w pięknych okolicznościach przyrody pani Natalii. (Pozdrawiam serdecznie!)





  • DST 83.48km
  • Czas 04:04
  • VAVG 20.53km/h
  • VMAX 50.54km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na północ

Czwartek, 19 lipca 2018 · dodano: 19.07.2018 | Komentarze 2

No to znów na spotkanie przygody. Urwaliśmy się z domów z Piotrkiem na 2 tygodnie i plany mamy ambitne. Co będzie, życie pokaże. 
Narazie dziś tylko do pociągu w W-wie Wschodniej przez Rodzinkę w Zalesiu. Oczywiście w niedoczasie, oczywiście burza po drodze jeszcze zatrzymała i przemoczyla. Ale zdążyliśmy. Ja spocony jak mysz, Rosynant cały 
w pianie...

Tu Rosynant GT (grand tourismo) na moście tuż przed dworcem. W tle Stadion Narodowy. 


Za to pociąg zdumiewający. Pier
wszy raz jadę w takich warunkach. To się nazywa wagon rowerowy. Duży przedział z hakami na rowery, chyba z 10 miejsc, a zaraz obok taki sam z miejscami siedzącymi i co najdziwniejsze - w nim mam właśnie swoje miejsce wykupione w internecie. 






  • DST 50.50km
  • Czas 02:17
  • VAVG 22.12km/h
  • VMAX 38.72km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Garwolin

Środa, 18 lipca 2018 · dodano: 18.07.2018 | Komentarze 0

Uzbierało się parę Bardzo Ważnych Spraw, więc na koń....
Z powrotem trochę zmokliśmy, ja i Rosynant, ale co tam.
"... taki deszcz to rosa dla prawdziwego marynarza..."
Kategoria Po okolicy


  • DST 229.24km
  • Czas 12:45
  • VAVG 17.98km/h
  • VMAX 68.80km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

W domu

Czwartek, 5 lipca 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 1

No i piękna impreza dobiegła końca. Po krótkim pożegnaniu z Lechem na kempingu w Suchedniowie, popędziłem (dosłownie: 69 km/godz) siódemką w stronę Szydłowca. I mały dzonk! - Mapy.cz nie wiedzą jeszcze, że Unijne eurasy dały nam szybką i niespodziewaną  zamianę drogi "7" w "S7" i tak, z duszą na ramieniu dokończyłem ten odcinek trasy EKSPRESÓWKĄ. Na szczęście wyraźne pobocze dawało poczucie bezpieczeństwa i na szczęście nie trafił mnie żaden patrol. Więc obyło się bez strat.

Pięknie położony pałac w Szydłowcu. Dziś się spieszę na urodziny wnuczki, ale trzeba będzie tu wrócić,


Dalej jadę przez Przysuchę, Odrzywół, Nowe Miasto nad Pilicą, Białą Rawską, Mszczonów, Radziejowice aż do Kochanej Rodzinki na imprezkę urodzinową. Potem tradycyjną trasą z Ziemi Chełmońskiego - do domu, gdzie melduję się w środku nocy.
Jazda dziś była męcząca, bo upał, bo pod wiatr, bo zmęczenie całą przeszło tygodniową wycieczką. Ale z zadowoleniem kończę całą eskapadę.
To była następna bardzo udana impreza rowerowa. Urozmaicona i bogata w różnorodne wrażenia. Bo dojazd z Maćkiem i Lechem - dość ekstremalny - 275 km za jednym razem, bo i zlot 3 dni spędzone w świetnym towarzystwie, trochę spacerów po jurajskich pagórkach, trochę płynów nawadniających przy ognisku :))) i na koniec objazd południowej części naszego pięknego kraju razem z Lechem, z którym jeździ się znakomicie.

Na koniec trasa całej wycieczki, (nie obejmuje przejazdów zlotowych). Ale razem ze zlotem zrobiłem 1234 km. W 8 dni. Jest się z czego cieszyć.


I trasa szczegółowa dla dociekliwych: http://mapy.cz/s/2OS6l






  • DST 125.03km
  • Czas 08:08
  • VAVG 15.37km/h
  • VMAX 67.53km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ze zlotu - dzień 4

Środa, 4 lipca 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 3

Dziś, jak zwykle ruszamy raniutko i kierujemy się na Ujazd, żeby zobaczyć ruiny pałacu Krzyżtopór. Jeszcze tam nie byłem a jest po drodze. Gościnny kemping z jego sympatycznym gospodarzem opuszczamy zaraz po 7.oo.


Zaraz za Sandomierzem wpadamy w lessowe wąwozy podobne jak w Kazimierzu:


A potem to już sady, sady, sady... Ten rejon stał się po grójeckim, chyba największym zagłębiem jabłkowym. Sady wszędzie:


I skup jabłek, choć przecież dopiero początek lipca.


Wkrótce, już niestety w upale, dojeżdżamy do Pałacu w Ujeżdzie Krzyżtopór Do ruin przywiódł nas szlak GreenVelo, na który przypadkiem trafiliśmy kilka kilometrów wcześniej. Jest to świętokrzyska część tej znanej rowerowej drogi. Tutaj MOR, czyli miejsce odpoczynku na trasie GreenVelo.

Ruiny zwiedzam sam, bo Leszek już je znał. Na prawdę robią wrażenie.
Ogromny pałac zbudowany w XVII wieku przez Krzysztofa Ossolińskiego, wojewodę sandomierskiego, już 100 lat później popadł w ruinę. A w czasach dzisiejszych został zabezpieczony i oddany jako trwała ruina do zwiedzania turystom.

 

Dalej jedziemy w kierunku Gór Świętokrzyskich. W Łagowie na rynku krótki odpoczynek z posiłkiem i obrazek z przeszłości:
   

Wkrótce znajdujemy drogę na Święty Krzyż - główny cel naszej dzisiejszej wyprawy.
Klasztor i Bazylika Mniejsza zawierająca relikwie Świętego Krzyża jest bardzo znanym i pięknie położonym miejscem kultu. My korzystamy z tego położenia i oglądamy niezwykłą panoramę z tarasów wieży kościelnej.


Wjazd na Łysą Górę, na której położony jest klasztor, kosztował mnie wiele potu. Bo upał, bo stromo pod górę. Natomiast nasz zjazd musiał być szokiem dla wielu turystów korzystających z tej samej, co my, drogi. To wtedy osiągnęliśmy dzisiejszą prędkość maksymalną.

Na nocleg na kempingu w Suchedniowie przyjeżdżamy na tyle wcześnie, że decydujemy się jeszcze na kąpiel w jeziorze. Woda zimna, ale po upalnym dniu dobra odmiana. Potem kolacja w kempingowym barze z wieloma dokładkami, spacer po mieście w poszukiwaniu bankomatu i spać.
Tu nasz kemping i plaża widziane z drugiej strony jeziora.






  • DST 146.27km
  • Czas 07:09
  • VAVG 20.46km/h
  • VMAX 42.07km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ze zlotu - dzień 3

Wtorek, 3 lipca 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Dziś trasa Tarnów - Sandomierz


  • DST 163.44km
  • Czas 08:31
  • VAVG 19.19km/h
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ze zlotu - dzien 2

Poniedziałek, 2 lipca 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Z Jankowic wyjeżdżamy żegnani przez naszego  sympatycznego gospodarza, który jeszcze zupełnie udanie próbuje naszych rumaków.