Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
  • DST 64.70km
  • Teren 2.50km
  • Czas 03:17
  • VAVG 19.71km/h
  • VMAX 45.90km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zwykle na biegówkach

Piątek, 1 stycznia 2016 · dodano: 01.01.2016 | Komentarze 3

...zaczynałem nowy rok. Dziś inaczej. Wycieczka do Taboru, gdzie na stacji LPG pracuje kolega.  Najpierw krótki postój w Cyganówce przy małym Zoo, które prowadzi tamtejszy leśniczy.                                                                                                                                                                                                        Wola Władysławowska to miejsce, gdzie po wyjeździe z wszechogarniającego lasu można wreszcie zaczerpnąć powietrza i rozpuścić wzrok po horyzont. Bardzo lubię to miejsce.                                                                                                                                                                                                                      W Osiecku mijam zabytkowy kościół już w świetle zachodzącego słońca...                                                                                                                                                                    Wkrótce jestem w Taborze. Janek ma dyżur jutro. Cóż, spotkamy się następnym razem. Tutaj możecie spotkać entuzjastę rowerów poziomych, trójkołowych z napędem wspomaganym elektrycznie. Przy samej drodze nr 50.                                                                                                                                       Dalej jadę sobie pięćdziesiątką w stronę Góry Kalwarii. Trudno uwierzyć, że to najbardziej ruchliwa trasa na Mazowszu. Dziś święto.                                                                    Na stacji Orlenu w Sobiekursku - czynny bar! Pyszne flaczki i wielki kubas gorącej herbaty z cytryną znacznie podbudowują morale załogi "Rosynant i jego pan".Teraz po zachodzie słońca mróz tężeje, a ja skręcam na 801 w stronę Wilgi. I po godzince z hakiem kończę  wyprawę. Zimy w zasadzie nie ma, ale ja organizuję sobie własną. Dużo szronu na Dziaśkowej brodzie, wąsach i szaliku                                                               Jeszcze tylko zapytamy Navime o mapkę trasy?                                                                                                                                              I możemy życzyć sobie i kolegom rowerzystom Wszystkiego na Najwyższym Poziomie w nowym 2016 roku !!!
Kategoria Po okolicy


  • DST 72.00km
  • Czas 03:57
  • VAVG 18.23km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do przyjaciół za Górą Kalwarią

Poniedziałek, 28 grudnia 2015 · dodano: 31.12.2015 | Komentarze 0

Zimno i mokro. Pierwszy raz na poziomce tak zmokłem. Ale za to wizyta, herbatka, ciasteczka - znakomite. Powrót zimny ale już suchy i bardziej przyjemny.
Kategoria Po okolicy


  • DST 72.14km
  • Czas 03:23
  • VAVG 21.32km/h
  • VMAX 45.80km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Warszawy ostatni raz w tym roku

Niedziela, 27 grudnia 2015 · dodano: 31.12.2015 | Komentarze 0


Do Brata w odwiedziny na rowerku z pomocą pociągu. Pogoda sympatyczna, bardzo ciepło. 
Rowerem do Garwolina, pociągiem do Anina, rowerkiem na Puławską i póżniej z powrotem do Otwocka. Po drodze zakupy. W Otwocku na stacji kolejowej odkrycie: Herbaciarnia, jak z bajki. POLECAM!
Jednocześnie pierwsza próba użycia Navime. Na Endomondo się obraziłem.
 Te dwa proste długie odcinki - to jazda pociągiem. reszta - rowerem. Programu Navime zaczynam się uczyć i sprawdzam, czy będzie dla mnie dobry.
Kategoria Rodzinny


  • DST 51.00km
  • Czas 02:39
  • VAVG 19.25km/h
  • VMAX 45.20km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Garwolina po zakupy

Wtorek, 22 grudnia 2015 · dodano: 31.12.2015 | Komentarze 0

Przedświąteczne zakupy, odwiedziny u kolegi. Zimno. Ciemno.
Kategoria Po okolicy


  • DST 43.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 17.92km/h
  • VMAX 42.50km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na basen

Poniedziałek, 21 grudnia 2015 · dodano: 31.12.2015 | Komentarze 0

"Dzik jest dziki, dzik jest zły". Zwłaszcza, gdy skutecznie wpadnie Ci pod samochód. Mój zrobił to bardzo skutecznie. Ale nie ma tego złego.... Kto nie ma samochodu - jeździ rowerem. Więc do Garwolina na basen i z powrotem. 43 km. 
Kategoria Po okolicy


  • DST 152.70km
  • Czas 07:45
  • VAVG 19.70km/h
  • VMAX 49.80km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazury schrupane na zimno. Dzień II

Środa, 14 października 2015 · dodano: 29.10.2015 | Komentarze 1

Następnego dnia pogoda lepsza, ale dalej zimno i wietrznie. Wyjeżdżam z Nidy o 7.30. Temperatura 4 st., silny wiatr  wschodni. Więc na początek bejdewind prawego halsu, bo wybieram się w kierunku Giżycka. W Ukcie przekraczam Krutynię. Pusto i cicho, a jeszcze 2 miesiące temu przepływaliśmy  tędy w tłumie kajaków.
Teraz kajaki już śpią snem zimowym:

16 kilometrów przez piękny las i Mikołajki.

Rzut oka na jezioro, kompletnie pusty port, nawet kawy nie ma gdzie się napić, więc jadę dalej.


Po wielu kilometrach przeciskania się przez pustkowie i pod zimny wiatr wreszcie znajomy widok. Kanał Szymonecki. Pięknie jesienny.

Dalej też już znajomo, bo wzdłuż jeziora Jagodnego. Przez Kulę postanowiłem okrążyć jez. Niegocin od południa. W Prażmowie droga wiedzie nad samym jeziorem.

Pod mostkiem, na którym teraz stoję przepływaliśmy w tym roku dwa razy. Widok na półwysep Kula.
W porcie, w Rydzewie jeszcze stoją żaglówki, jakby liczyły na poprawę aury. Na jeziorze Bocznym nawet jakiś żagiel. Twardziele. 

Dalej dookoła Niegocina jadę do Giżycka. Wreszcie trochę ludzi. Ale nie za dużo. Na zdjęciu kanał Giżycki ze sławnym mostem obrotowym. Teraz zamknięty, nikt kanałem nie pływa, po moście tylko  ruch kołowy.


No i jezioro Niegocin to prawdziwe mazurskie "Morze".

Pojawiło się słoneczko. W lepszym nastroju ruszam dalej. Przez Wilkasy do Rynu. Tu niespodzianka. Za Wilkasami kilka kilometrów fantastycznej ścieżki rowerowej. Przypomniała mi się rowerowa autostrada z Ucherskiego Brodu w Czechach. Więc można...
Droga do Rynu bardzo piękna, choć nadspodziewanie ruchliwa. Ryn to malownicze miasteczko , trochę na uboczy mazurskich szlaków.

Nad miastem góruje ogromny zamek krzyżacki, teraz prywatny hotel. 
W starej karczmie zjadam zasłużone pierogi...

Jezioro Ryńskie bardzo malowniczo błyszczy pod słońce. W porcie oczywiście pusto. tylko wspomnienia i to wieloletnie się tam przechadzają...

Ale Dziada z Babą tam nie brak ;-))

Teraz jadę w kierunku Mrągowa i gdy droga dochodzi do zatoki Ruminek na Ryńskim muszę zboczyć nad jezioro. Efektem odkrycie bajkowego zakątka w zatoczce. Fantastyczne miejsce na postój jachtem.


Zimną wycieczkę po Mazurach dokończyłem przez Zalec, Wielką Jorę, Kosewo i Uktę. Zmęczony dotarłem do Rucianego ok. 19.oo.
Jeszcze mapa:

Kategoria Po Polsce


  • DST 55.60km
  • Czas 02:26
  • VAVG 22.85km/h
  • VMAX 34.50km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazury schrupane na zimno. Dzień I

Wtorek, 13 października 2015 · dodano: 29.10.2015 | Komentarze 0

Skorzystałem z okazji, że miałem możliwość przenocować u kolegi w Rucianym - Nidzie. Rowerek na bagażnik i  po kilku godzinach mogłem już pedałować po moich ukochanych Mazurach. Od dawna marzenie - teraz zimna realność. Temperatura 6 stopni i paskudny wschodni wiatr. Ponieważ czasu mało, na pierwszy raz tylko dookoła jez. Nidzkiego.
 Trasa wiodła przez Karwicę, Turośl, Wiartel i Szeroki Bór. To najbliższe  jeziora drogi asfaltowe. Pierwszy odcinek nowiutką "drogą leśników". Wspaniale, tylko krótko.

Binduga Zielona to obowiązkowy przystanek na trasie żeglarskich rejsów po  Nidzkim. Świetna kąpiel. Latem. Teraz przeraźliwie pusto...
Jeszcze bardziej dojmujące uczucie pustki w Karwicy:

Dalej na długo droga oddala się od jeziora. Po drodze zauważam stary poniemiecki cmentarzyk. Zapomniany świadek historii tych ziem.

W okolicy leśniczówki Przyrośl droga wraca w pobliże jeziora. Nidzkie w tym miejscu jest bardzo wąskie. 
A w Wiartlu to już tylko jakieś bagniste resztki najpiękniejszego jeziora Mazur. Tutaj dopływają  tylko kajaki.

Robi się ciemno. Dzięki super światełku, jakie mam przy rowerze, mimo nocy, wracam przez Szeroki Bór  spokojnie do Rucianego. Pięknie było, tylko brrrrrr. Zimno.
Kategoria Po Polsce


  • DST 93.70km
  • Czas 04:14
  • VAVG 22.13km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gdy księżyc w pełni...

Niedziela, 27 września 2015 · dodano: 26.10.2015 | Komentarze 0

...nory swe opuszczają wilkołaki, strzygi, wiedźmy i ...rowerzyści poziomi. 
Późnym popołudniem się wybrałem na prom w Maciejowicach. Gdy jeszcze zdążyłem się przeprawić - reszta była konsekwencją.
Kierunek: Dęblin.

Przeprawa przy zachodzącym słońcu z Elektrownią w tle - urocza. Dalej na Kozienice. Po drodze - księżyc złapany w sieć elektrycznych przewodów:

I wieczorny klucz dzikich ptaków odlatujących na południe. " Jesień idzie, nie ma na to rady..."

W wieczornych Kozienicach wywołałem niemałą sensację swoim przejazdem główną ulicą miasta. Takiego cudaka tam jeszcze nie widzieli...

Dalej już tylko ciemniej i żarty się skończyły. Rządzi Księżyc.

Pod Dęblinem kąpie się w Wiśle:


Ponieważ zrobiło się późno, jadę czym prędzej na stację i pociągiem wracamy do domu.
No nie takim! To tylko ozdoba dęblińskiego dworca. My z Rozynantem - tradycyjnie KaeMką. Tylko on biedny znowu na haku :-(
Kategoria Po okolicy


  • DST 78.50km
  • Czas 04:38
  • VAVG 16.94km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Setkani Lehokol dzień III

Sobota, 12 września 2015 · dodano: 16.10.2015 | Komentarze 0

Program trzeciego dnia zlotu był bardzo bogaty. Przede wszystkim główny przejazd po regionie. Wyjechaliśmy całą grupą o 9.oo.
Dziś było nas więcej, bo dojechali uczestnicy, którzy mieli czas tylko w sobotę i niedzielę. Do naszej, polskiej grupy dołączył tomOjo z Poznania i później live-evil z Łodzi
.




W połowie trasy - obiadek. Tu widać, jak czekamy na dania główne :-))

Trasa taka straszna, że aż naszej koleżance włos się zjeżył cokolwiek....
Dalej po drodze trafiliśmy na lokalne muzeum lotnictwa. Nasi koledzy mają rozliczne zainteresowania, więc nie mogliśmy ominąć.

Tehen w swoim żywiole...

Mały, zgrabny Tiger:

Czy taki wolant nie pasowałby do poziomki?
Zakręcimy, może zapali?

Po wielu wrażeniach przyjechaliśmy do Uherskiego Brodu, gdzie znajduje się fabryka Azuba.

A tam dzień otwarty - zwiedzanie montażowni i bazar - wyprzedaż części i wyposażenia po cenach absolutnie specjalnych. Jak bardzo żałowaliśmy, że ta wyprzedaż była ostatniego dnia, kiedy nasze korony są już się prawie skończyły.



Pełni bardzo gorących wrażeń dotarliśmy wieczorem na Camping w Nivnicach, gdzie po kolacji imprezka z udziałem naszych nowych przyjaciół z Rosji. Piotr z Odessy, Sergiej z Moskwy i Vładimir z Rygi to świetni kompani i specjaliści od konstrukcji i budowy rowerów. TUTAJ adres strony Vladimira. Od kręcenia filmów - TO jest film Sergieja. I od MUZYKI -, która stała się przebojem zlotu. 

I na koniec dnia - wisienka na torcie całego zlotu - nocny przejazd do miasta pod hasłem "światło i dźwięk".




A następnego dnia - to już koniec. Czas powrotu do domu. Piotr i Marek na kołach. My samochodem. "To były piękne dni...."

Kategoria Impreza


  • DST 37.60km
  • Czas 02:29
  • VAVG 15.14km/h
  • VMAX 55.70km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Setkani Lehokol dzień II

Piątek, 11 września 2015 · dodano: 19.09.2015 | Komentarze 2

Na piątek organizatorzy przygotowali trasę po okolicy, z trzema wieżami widokowymi po drodze, dla chętnych tylko dojazd do Uherskiego Brodu i zwiedzanie miejscowego browaru. Wybraliśmy wyjazd na wieże. Start był dowolny, droga świetnie oznakowana, więc około 9.oo wyruszyliśmy na trasę. Ale zanim się wszyscy zebrali , zdążyliśmy jeszcze objeździć "Królowę Szos" - śmieszny czterokołowiec z ogromnym silnikiem elektrycznym, bodajże 2 kw. I-malik miał ogromną frajdę.

Wyjazd zaczął się pechowo. Zaraz po opuszczeniu campingu, kolega złapał gumę. Wymiana poszła gładko.

Jechaliśmy do pierwszej wieży ścieżką rowerową. Ba, ale jaką. To autostrada raczej rowerowa:

Teren nie był już taki górzysty, ale podjazdy do samych wież też całkiem, całkiem...

Tehen w akcji:

Tajemniczy uśmiech naszej koleżanki:

Jedziemy dalej. Odpoczynek w słonecznikach:

Do drugiej wieży mieliśmy niezły podjazd, ale potem i zjazd był zacny, choć krótki.
  Wszyscy fotografują: 
Podziwiamy widoki, a potem już przez przedmieścia do Uherskiego Brodu:


Wkrótce dojeżdżamy do małego miejskiego stadionu, a tam już trwają zawody. Oglądamy wyścig ślimaków:


Ponieważ, trochę się spóźniliśmy, nie bierzemy udziału w zawodach, za to przypominamy sobie o głodzie. Kiełbaski wyśmienite, a piąte piwo gratis ;-)

Podczas, gdy trwają zawody, mamy czas na próbowanie i podglądanie. Obie te czynności na zlotach mają bardzo ważne znaczenie i są wykonywane w każdej wolnej chwili. SAC chyba polubił ten dziwny pojazd firmy "Stercl". Gdyby nie potężny silnik, ciężko byłoby go ruszyć z miejsca.

Ten tandem za to był oblegany:
I podglądamy: - jak oni to zrobili? :
  
 

Następny, po zawodach, punkt programu, to ułożony z ludzików i sfilmowany ruchomy symbol poziomki.A wyglądają, jakby grali w "Mam chusteczkę haftowaną..." Z nas zrobiono oparcie fotela. Efekt - na filmie na końcu relacji.

Potem dzienna parada - przejazd wszystkich przez miasto i jazda po okręgu na ryneczku, pod eskortą policji miejskiej.


Po powrocie do campingu - sporo imprez towarzyszących: Opowieść o zimowej wyprawie na Bajkał,  Koncert zespołu ludowego Olsava, Z Francji przyjechał specjalnie Marc Brunet, aby opowiedzieć nam o swojej ponad 6000 km turze Z Francji do Armenii.

Pełni wrażeń z całego dnia, i po wieczornych gawędach przy pysznym czeskim piwie, poszliśmy spać bardzo późno. 
 


Kategoria Impreza