Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Po Polsce

Dystans całkowity:7174.62 km (w terenie 138.00 km; 1.92%)
Czas w ruchu:391:49
Średnia prędkość:18.31 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:11592 m
Liczba aktywności:52
Średnio na aktywność:137.97 km i 7h 32m
Więcej statystyk
  • DST 156.81km
  • Czas 07:14
  • VAVG 21.68km/h
  • VMAX 47.30km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Fundacją Pawła

Sobota, 8 lipca 2017 · dodano: 08.07.2017 | Komentarze 0

Paweł założył FUNDACJĘ pomagającą niepełnosprawnym dzieciom zorganizować wakacje. Zaprosił nas do towarzyszenia mu w akcji charytatywnej - pokonuje trasę 400 km z Warszawy nad morze, do Jantaru w trzy dni. Ruszyliśmy z nim spod budynku PGE - głównego sponsora, żeby odprowadzić go w jak najwięcej rowerów z Warszawy w kierunku Wyszogrodu. Na poziomach Makenzen, Lechu i ja oraz około 10 pionowców, w tym żona Pawła.


Tu opuszczamy już Warszawę, a Paweł gospodarskim okiem dogląda przedsięwzięcia:


Towarzyszy nam samochód asekuracyjny. Odpoczynek na trasie:


Paweł chyba zadowolony z przebiegu pierwszych kilometrów akcji:


Po ok. 80 kilometrach, które mięły nie wiadomo kiedy, tuż przed Wyszogrodem, odłączamy się od nich, ruszamy w drogę powrotną. jedziemy w kierunku Modlina, żeby w Czosnowie skręcić na Warszawę. Szybko konstatujemy, że w ten sposób objeżdżamy dokładnie całą Puszczę Kampinoską dookoła. W niecałe 10 godzin. Szybkie są te nasze rowery!
Wkrótce mijamy klimatyczny Las Młociński i wpadamy na tętniące popołudniowo - sobotnim życiem bulwary nad Wisłą.


Niesamowita wycieczka, w bardzo szybkim tempie i jeszcze szybciej nam minęła na przyjacielskich pogaduchach. Więcej takich!
Maki, Lechu, dziękuję.
Tak objechaliśmy niechcący całą Puszczę Kampinoską:





  • DST 25.73km
  • Czas 01:32
  • VAVG 16.78km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warszawa rowerem

Czwartek, 6 lipca 2017 · dodano: 08.07.2017 | Komentarze 0

Tak się złożyło, że musiałem zamieszkać na dwa miesiące w Warszawie. Więc teraz będzie o niej i po niej. Dzień pierwszy to traska Mokotów - Wilanów - Kabaty - Ursynów - Mokotów.
Najpierw moje niezmierne rowerowe zdziwienie:

Kategoria Po Polsce


  • DST 62.50km
  • Teren 8.50km
  • Czas 03:25
  • VAVG 18.29km/h
  • VMAX 34.60km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Inny
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gdzie ja jeszcze nie jeździłem?

Piątek, 26 maja 2017 · dodano: 27.05.2017 | Komentarze 0

Trasa Rakoniewice - Poznań.
Kategoria Po Polsce


  • DST 237.83km
  • Czas 13:27
  • VAVG 17.68km/h
  • VMAX 38.72km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka, dzień 11 -Wilga

Sobota, 6 maja 2017 · dodano: 12.05.2017 | Komentarze 0

Z gościnnego noclegu u Eli wyjeżdżamy dość wcześnie. Tu się rozstajemy. Każdy jedzie w swoją stronę, koniec przygody, rzeczywistość wzywa. Jeszcze tylko pożegnalne selfi. Ale zarośnięte mordy ;)))


Ostatni rzut oka na gościnną agroturystykę:



Krótkie, męskie pożegnanie i w drogę do domu.
Przed Ostrołęką ciekawostka. Stary, porządny żuraw nadal sprawdza się na pastwiskach:


W Ostrołęce krótki popas, dalej na Wyszków. Jestem w stałym kontakcie z Lechem, który pognał przodem i już wiem, że promu na Bugu w okolicach Brańszczyka nie ma, więc jedyny most - Wyszków. Skutek jest taki, że szukając skrótów pakuję się w wiejskie drogi, niestety piach. Przypomina mi się Litwa. Za Wyszkowem - Rybienko Leśne i dalej świetna droga do ekspresówki Wyszków - Warszawa i drogą serwisową szybka jazda do Niegowa. Potem trochę dookoła, ale ląduję w przytulnej knajpce w Radzyminie. Pierogi tak duże, że muszę kilka wziąć ze sobą.A tu zaczyna się burza. Jest późno, pada, ruch okropny, bo zła pogoda w sobotni wieczór przegania warszawiaków z pobliskich majówkowych wyjazdów. Powinienem gdzieś zanocować....ale do domu już tak niedaleko.
Koniec końców zajeżdżam do Wilgi o 1:oo w nocy, mokry do ostatniej nitki ale po 237 km zrobionych ostatniego dnia. Jutro niedziela - odpoczniemy.

PODSUMOWANIE:
1557 Kilometrów.  Tutaj dokładna mapa




  • DST 158.75km
  • Czas 07:50
  • VAVG 20.27km/h
  • VMAX 42.55km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka, dzień 10 - Myszyniec

Piątek, 5 maja 2017 · dodano: 12.05.2017 | Komentarze 0



  • DST 119.20km
  • Czas 06:12
  • VAVG 19.23km/h
  • VMAX 47.76km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka, dzień 4 - na wschód

Sobota, 29 kwietnia 2017 · dodano: 08.05.2017 | Komentarze 1

Jako się rzekło, spaliśmy ostatnio dużo. Bo lało. Trzech facetów w bardzo dobrych humorach i żadnej kobiety na małej powierzchni kilkuosobowego jachtu. Potraficie to sobie wyobrazić? Nie potraficie.
Wnętrze szybko wyglądało jakbyśmy dopiero co przepłynęli Horn w największym ze sztormów, a nie spokojnie cumowali za falochronami w giżyckiej Ekomarinie.
   
 

Wczoraj tylko raz wyszliśmy na miasto po zakupy, ale deszcz zniechęcał do czegokolwiek więcej. Za to dziś od rana, mimo pochmurnej jeszcze i niepewnej pogody, szybko doprowadziliśmy siebie i nasz jacht do porządku i w drogę.
W Wydminach trafiamy na dymiący pojazd przed sklepem. Szybko ustawiamy się w małej kolejce i kupujemy pyszne kaszanki z prywatnej masarni. Miła pani podgrzewa nam jeszcze raz, żebyśmy mieli na pewno gorące.
    

Następny większy postój w Olecku. Tutaj mały posiłek w barze "Koala"

Po drodze, w małej wiosce Wieliczki natrafiamy na ponad 350 letni kościółek modrzewiowy o ciekawej historii.





W Dowspudzie znajdujemy wielki bunkier z II wojny światowej, który miejscowy przedsiębiorca przerabia na restaurację. Z mieszanymi uczuciami i podziwem dla inicjatywy dajemy się oprowadzić po podziemnej, starej części bunkra.
Jednak kibicujemy przedsięwzięciu. To jest z gatunku "zamiany czołgu na kwietnik".


Jedziemy szybko, z wiatrem, wypoczęci, więc wcześnie po południu spotykamy się z następnymi gospodarzami w Dowspudzie. Oglądamy tam ruiny pałacu Paca. To ten z powiedzenia "wart Pac pałaca, a pałac Paca..."


Jest zimno, więc dość łatwo dajemy się przekonać do przejażdżki samochodem w urokliwe miejsce w pobliskim lesie.
Kapliczka nad Rospudą jest lokalnym miejscem kultu znanym jako "Święte Miejsce".   Lechu z Babą Jagą w Świętym Miejscu.
A tu skorzystaliśmy z okazji, że ma kto nam zrobić zdjęcie.

Jeszcze 30 km bez sakw, które pojechały samochodem i grzejemy zmarznięte cielska na prawdziwym "przypiecku" w starej suwalskiej chałupie zamienionej na letnisko przez moją kuzynkę i jej rodzinę.

Tutaj nakarmieni i wykąpani rozgrzejemy się dokładnie w towarzystwie między innymi - miejscowego gospodarza.
No a jak nie, jak tak?


A gdzie to wszystko?  W najprawdziwszych Atenach!








  • DST 165.30km
  • Czas 09:39
  • VAVG 17.13km/h
  • VMAX 49.19km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka, dzień 3 - na wschód

Czwartek, 27 kwietnia 2017 · dodano: 07.05.2017 | Komentarze 2








Od dziś jedziemy już we trzech:

( foto Tajo )

Dziś drogę zaczynamy od zwiedzenia zamku w Ostródzie. Nie zrobił na nas większego wrażenia.


Dalej kierujemy się na Dobre Miasto. I jedziemy, bo to daleko...
    

Kilkanaście km przed Dobrym Miastem znaki o zamkniętej dalszej drodze i długi objazd. Nie z nami takie numery. Ryzykujemy i jedziemy dalej. Do czasu:

Okazało się, że bobry zbudowały obok drogi żeremia i tak skutecznie ją podtopiły, że się zarwała na długości kilkudziesięciu metrów.

Ciężko było, ale jak nie my, to kto?


 W nagrodę w nieodległym Dobrym Mieście - pizza!


Dalej przez Jeziorany, Lutry kierujemy się w stronę Giżycka, gdzie mamy umówiony przez warmshowers nocleg.
....więc jedziemy, bo to daleko...


Dłuższy postój robimy dopiero w Reszlu, żeby zwiedzić tutejszy zamek krzyżacki:
        
      

Ruszamy w dalszą drogę:
  ...żeby po paru kilometrach dojechać do Bazyliki w Świętej Lipce:


Przepiękny barokowy kościół wymaga czasu na dokładne zwiedzenie, my tylko zajrzeliśmy do środka, żeby zobaczyć organy:


I wkrótce pędziliśmy dalej wjeżdżając na moje ukochane Mazury:


Już o zmroku dotarliśmy na miejsce noclegu:
  Tym razem był to jeden z jachtów właściciela firmy czarterowej, który sam będąc zapalonym rowerzystą, udostępnił nam jako lokum, w ramach darmowej wymiany noclegów przez organizację WarmShowers.org.

Więc tę noc spędzimy na wodzie! Na dużym, prawdziwym jachcie! Cieszycie się? Bo ja tak.

Tym razem prognoza na dzień jutrzejszy nie pozostawia żadnych wątpliwości. Będzie lało!
Więc telefon do właściciela jachtu: - tak, oczywiście, możemy zostać jeszcze jedną noc. Na tym jachcie, albo na innym, bo pojutrze zaczyna się żeglarski sezon - długi, majowy weekend. Jachty muszą być przygotowane dla pierwszych gości.
Jeszcze telefon do Agi, gospodyni naszego następnego noclegu, o spóźnieniu o jedną dobę i możemy myśleć o spaniu.
W Giżycku śpimy noc, dzień i noc. A co? Należy nam się!







  • DST 129.80km
  • Czas 07:20
  • VAVG 17.70km/h
  • VMAX 53.90km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka, dzień 2 - na północ.

Środa, 26 kwietnia 2017 · dodano: 07.05.2017 | Komentarze 0

Dziś nie pada, ale strasznie zimno. Ruszamy raniutko, bo nasi gospodarze wcześnie wychodzą do pracy. Krótkie, serdeczne podziękowania, pożegnanie i w drogę. Wcześnie - wyjeżdżamy z pustego miasta.


Jedziemy, bo mamy daleko...


Za Konopkami przy drodze dziwna wieża obwieszona antenami:


W Mławie ratujemy się od zimna gorącą kawą i wielkimi ciastkami:


W Działdowie znajdujemy Interaktywne Muzeum Zakonu Krzyżackiego. Mamy tam sporo zabawy. Polecamy każdemu, ale dzieciom najbardziej.


Rycerz zakonny Lech Poziomy Wielki:


Za ujawnienie jego prawdziwego ego, zemścił się na autorze srogo:


Dla naszych pań  też znaleźliśmy prezent. A może Wam się przyda?


Po wielce pouczającej wizycie w muzeum, przejeżdżamy przez Działdowski rynek, gdzie dwa najważniejsze budynki w mieście sąsiadują ze sobą:


Teraz jesteśmy mimo zimna, w tak bojowych nastrojach, że ruszamy na Grunwald! Jedziemy, bo to daleko...


Pola Grunwaldu osiągamy już prawie wieczorem. Zwiedzamy miejsca przygotowane do obchodów rocznic i rekonstrukcji Bitwy:




Machina bojowa. Słabo wtedy budowano, bo przetrwała tylko jedna...


Już o zmroku dojeżdżamy do Ostródy, gdzie w restauracji Kresowa spotykamy się z Piotrem i po wspólnej kolacji  kierujemy się na nocleg do gospodarzy, którzy w zastępstwie kolegi, zgodzili się udzielić nam gościny. Znów bardzo sympatyczny wieczór przy piwie i rozmowie o rowerowych włóczęgach, o rowerowych kłopotach i radościach. A gorący prysznic po takim zimnym dniu, to czysta przyjemność. Warmshowers rule!







  • DST 171.15km
  • Czas 09:23
  • VAVG 18.24km/h
  • VMAX 53.56km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka, dzień 1 - na północ.

Wtorek, 25 kwietnia 2017 · dodano: 07.05.2017 | Komentarze 0

Piotr zaprosił Leszka i mnie na atrakcyjną wycieczkę. Mieliśmy jechać jeszcze z dwoma kolegami Piotra, ale różnice w terminach urlopowych rozdzieliły ten zespół na dwie grupy - naszą, trzyosobową na poziomkach i dwuosobową pionowców.
Cel wyprawy był Wielki i Ambitny, gdy tymczasem fatalne prognozy pogody o mało nie spowodowały zaniechania całego przedsięwzięcia.
Ostatecznie zdecydowaliśmy, że jedziemy wbrew prognozie. Najwyżej zrezygnujemy z planowanego Celu.

Ruszam z Wilgi raniutko i o 11.oo jedziemy, już razem z Lechem  z Warszawy na północ, na spotkanie z Piotrem, umówione w Ostródzie. Omijamy rozkopaną trasę wylotową na Nieporęt, i przez Rembertów, Zielonkę docieramy obok Zalewu Zegrzyńskiego  do zapory w Dębem...


Jak widać, pogoda nie taka zła.
Szybko dojeżdżamy do Chrcynnego, gdzie tablica reklamowa firmy SkyDive Warszawa przywołuje   wspomnienia szaleństwa, jakie Moja Kochana Rodzinka i Przyjaciele zafundowali mi na 60 -te urodziny....


Hej, łezka się w oku kręci, co człowiek wyprawiał za młodu...

Ale my z Lechem  jedziemy tymczasem dalej,  przez Nasielsk, Gąsocin do Ciechanowa. Tam mamy pierwszy nocleg umówiony przez organizację WarmShowers. To nasze pierwsze spotkanie z tą fantastyczną ideą. Jedziemy pełni obaw, jak to będzie, do mieszkania pary młodych rowerzystów w nowoczesnym bloku blisko centrum Ciechanowa.
Obawy niewczesne. Nasi gospodarze okazują się przemiłymi pasjonatami rowerowania, do tego zajmują się rowerami zawodowo.
W korzystaniu z noclegów "warmshowers" mają duże doświadczenie zagraniczne, którym chętnie się z nami, nowicjuszami dzielą.
Wieczór kończy się wspólnym spacerem po mieście, wspólną ogromną pizzą i nocnymi próbami jazdy na naszych poziomkach.
Oczywiście, nawracaliśmy ich ze wszystkich sił na jedynie słuszny sposób rowerowania. Być może spotkamy się na tegorocznym zlocie poziomek w Wildze.








  • DST 86.14km
  • Teren 3.60km
  • Czas 04:49
  • VAVG 17.88km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót

Wtorek, 16 sierpnia 2016 · dodano: 17.08.2016 | Komentarze 3

Z Łukowa postanowiłem wrócić trochę dookoła, mniej głównymi trasami. Przez Żelechów, Gończyce, Łaskarzew. Jazda przyjemna, piękne krajobrazy wschodniego Mazowsza, tylko silny, przeciwny wiatr. I pod koniec trochę deszczu.  
MAPA.