Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
  • DST 102.82km
  • Czas 07:02
  • VAVG 14.62km/h
  • VMAX 62.51km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 1379m
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ze zlotu, dzień I

Niedziela, 27 sierpnia 2017 · dodano: 09.09.2017 | Komentarze 0

Do Polski mieliśmy wracać na kołach w kilka osób, ale ktoś miał mały incydent, komuś zmiennik w pracy zachorował, zostaliśmy na placu boju, a właściwie na drodze boju, tylko my: Makenzen i ja. No więc w drogę.
Ruszyliśmy dość późno, przez internet zaklepaliśmy nocleg w Frycowicach. Chcieliśmy dziś dojechać do Frydku-Mistku, ale nie potrafiliśmy tam znaleźć noclegu. Frycowice - 10 km wcześniej. I dobrze, bo trochę bliżej, a już późno, i źle, bo na jutro więcej kilometrów zostanie. A jutro w planie Kraków!
Ze Sternberku wyjeżdżamy  samochodowym torem wyścigowym  do wyścigów górskich -"Ecce homo". Obejrzyjcie koniecznie, tą piękną drogą się dziś się wspinamy, a w środę, w zachwycie, nią zjeżdżaliśmy!
Asfalt jak szkło, ale pod górę. 6,8 km drogi i 300 m różnicy wzniesień. To wychodzi nachylenie średnie tylko ok.5%, pocieszam koleżankę ( i siebie ). I rzeczywiście - poszło łatwiej i szybciej niż myśleliśmy ( choć nie tak, jak na filmie ;))).
Potem jeszcze tylko 3 km podjazdu i Równina Górnomorawska z Ołomuńcem i Sternberkiem - za nami.

No to startujemy. Jak samochody:


I po ok 9 km wspinaczki osiągamy pierwsze wzniesienia Gór Odrzańskich, a Sternberk został tam w dole.



Pogoda, jak marzenie, krajobrazy piękne i zaskakujące. Tu, np, wąwóz, a w nim tory !


Śniadanie rowerowych włóczykijów:


Długi, wspaniały zjazd. To dla takich chwil warto wylać tyle potu na podjazdach!


Trasę wytyczaliśmy za pomocą programu "mapy.cz". Robił to dla nas wyśmienicie, poza trzema wyjątkami.Pierwszy trafił nam się w środku dzisiejszego dnia. Nagle droga zmieniła się z asfaltowej w granitową kostkę. Szybko się zorientowaliśmy, że jedziemy wzdłuż wojskowego poligonu i ta droga jest po prostu drogą dojazdową dla ciężkiego sprzętu. To był prawdziwy test dla naszych obciążonych rowerów i dla naszej cierpliwości. Jeszcze podjazdy, jak cię mogę i tak 7...10 km/godz. ale zjazd z prędkością 15 km/godz i więcej po takiej drodze. Masakra. 9 km mordęgi. Daliśmy radę!!! Na zdjęciu Asia żuje przekleństwa ;)


Ostrzeżenie: - droga 443, Mesto Lubawa - Budiszow, omijać wielkim łukiem.


W nagrodę zafundowaliśmy sobie w Budiszowie - obiad. Był festny. W jedynej restauracji, na kempingu.


Po kostkowej przygodzie nastroje bardzo nam poprawił przewspaniały zjazd do Bilowca i  już przedwieczorny przejazd przez groblę między ogromnymi stawami w Jistebniku. Długo jechaliśmy tunelem utworzonym z rosnących po obu stronach drogi, wierzb.


Już po zmroku, dzięki elektronicznej mapie na tablecie, trafiamy do pensjonatu w Fryczowicach. Miła właścicielka miała babcię Polkę, więc bez problemu rozmawiamy w obu językach naraz. Niestety, łyżka dziegciu - wszystkie piwiarnie, sklepy, bary już pozamykane. Nawet stacja benzynowa! O 21.oo !!!???
Wieczorny objazd spełzł na niczym, poszliśmy spać... po herbatce.







Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!