Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
  • DST 119.20km
  • Czas 06:12
  • VAVG 19.23km/h
  • VMAX 47.76km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka, dzień 4 - na wschód

Sobota, 29 kwietnia 2017 · dodano: 08.05.2017 | Komentarze 1

Jako się rzekło, spaliśmy ostatnio dużo. Bo lało. Trzech facetów w bardzo dobrych humorach i żadnej kobiety na małej powierzchni kilkuosobowego jachtu. Potraficie to sobie wyobrazić? Nie potraficie.
Wnętrze szybko wyglądało jakbyśmy dopiero co przepłynęli Horn w największym ze sztormów, a nie spokojnie cumowali za falochronami w giżyckiej Ekomarinie.
   
 

Wczoraj tylko raz wyszliśmy na miasto po zakupy, ale deszcz zniechęcał do czegokolwiek więcej. Za to dziś od rana, mimo pochmurnej jeszcze i niepewnej pogody, szybko doprowadziliśmy siebie i nasz jacht do porządku i w drogę.
W Wydminach trafiamy na dymiący pojazd przed sklepem. Szybko ustawiamy się w małej kolejce i kupujemy pyszne kaszanki z prywatnej masarni. Miła pani podgrzewa nam jeszcze raz, żebyśmy mieli na pewno gorące.
    

Następny większy postój w Olecku. Tutaj mały posiłek w barze "Koala"

Po drodze, w małej wiosce Wieliczki natrafiamy na ponad 350 letni kościółek modrzewiowy o ciekawej historii.





W Dowspudzie znajdujemy wielki bunkier z II wojny światowej, który miejscowy przedsiębiorca przerabia na restaurację. Z mieszanymi uczuciami i podziwem dla inicjatywy dajemy się oprowadzić po podziemnej, starej części bunkra.
Jednak kibicujemy przedsięwzięciu. To jest z gatunku "zamiany czołgu na kwietnik".


Jedziemy szybko, z wiatrem, wypoczęci, więc wcześnie po południu spotykamy się z następnymi gospodarzami w Dowspudzie. Oglądamy tam ruiny pałacu Paca. To ten z powiedzenia "wart Pac pałaca, a pałac Paca..."


Jest zimno, więc dość łatwo dajemy się przekonać do przejażdżki samochodem w urokliwe miejsce w pobliskim lesie.
Kapliczka nad Rospudą jest lokalnym miejscem kultu znanym jako "Święte Miejsce".   Lechu z Babą Jagą w Świętym Miejscu.
A tu skorzystaliśmy z okazji, że ma kto nam zrobić zdjęcie.

Jeszcze 30 km bez sakw, które pojechały samochodem i grzejemy zmarznięte cielska na prawdziwym "przypiecku" w starej suwalskiej chałupie zamienionej na letnisko przez moją kuzynkę i jej rodzinę.

Tutaj nakarmieni i wykąpani rozgrzejemy się dokładnie w towarzystwie między innymi - miejscowego gospodarza.
No a jak nie, jak tak?


A gdzie to wszystko?  W najprawdziwszych Atenach!









Komentarze
leniwiec
| 22:55 piątek, 8 grudnia 2017 | linkuj bardzo fajna wyprawa, chętnie bym się przykleił... LowRider (tomek) z forum...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!