Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
  • DST 135.42km
  • Czas 07:46
  • VAVG 17.44km/h
  • VMAX 52.57km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka, dzień 5 - na pn. wschód

Niedziela, 30 kwietnia 2017 · dodano: 09.05.2017 | Komentarze 0

Dziś Niedziela. Lechu wyjeżdża z gościnnych Aten pierwszy, spieszy się do kościoła w Gibach. My z Piotrem dojeżdżamy do niego po godzinie z hakiem. Dalej jedziemy razem w kierunku litewskiej granicy. Poranek jest chłodny, ale pomaga nam silny zachodni wiatr.


Wkrótce robimy sobie focię na granicy:


Tak. Zgadliście, jedziemy na Litwę!
Tu dramatyczny litewski krajobraz sfotografowany przez Piotra:


Kierujemy się na Łoździeje,  potem na wschód na Sereje i na północ, na Metele. Jedziemy szybko mimo chłodu i ciekawie rozglądamy się po litewskim krajobrazie. Natrafiamy na częsty później widok starych  drewnianych zagród.


W Metelskim Parku Narodowym Lechu próbuje swoich sił na starym litewskim dębie:


Zabieramy Wyrwidęba w dalszą drogę i nad jeziorem trafiamy na nowoczesną wieżę obserwacyjną, która na prawdę robi wrażenie:



Chwilę później podziwiamy z niej widoki kosztem kilkominutowej wspinaczki.
Dalej kierujemy się na północ. Tutaj jedziemy przez piękny litewski krajobraz jeszcze trzej:


Ale wkrótce, zupełnie nagle w tylnym kole Piotra pęka obręcz. Boczna ścianka obręczy przetarta częstym hamowaniem po prostu nie wytrzymuje nacisku mocno napompowanej dętki i rozchodzi się na zewnątrz, na odcinku kilku centymetrów. Naturalnie koło blokuje się o hamulec. Na szczęście na płaskiej drodze, przy małej prędkości. Wypadku nie ma, ale Piotr dalej nie pojedzie. Nikt nie wozi ze sobą zapasowego koła.
Sytuacja jest dość dramatyczna. Z głów nam dymi, tak myślimy, co robić?
Decydujemy poprosić Agę, żeby przyjechała te 100 km z Aten samochodem i zabrała do siebie Piotra z rowerem. To oznacza dla niego koniec wycieczki. Ale nic lepszego nie przychodzi nam do głowy. Ze spuszczonymi głowami żegnamy się z Piotrem zostawiając go na przystanku umówionego z Agnieszką, a sami z Lechem ruszamy w dalszą drogę. Nocleg mamy zaklepany na kempingu w Birksztanach, to jeszcze kawałek drogi.
Jedziemy na skróty lokalną drogą i szybko przekonujemy się co to jest litewska żwirówka.
Po drodze cały czas myślimy i rozmawiamy o Piotrze. Nie wiem komu z nas wpadł ten pomysł, ale wydaje się na tyle dobry, że dzwonimy zaraz do Piotra. Proponujemy, żeby zamiast wracać do Polski, poprosił Agę o podrzucenie do Trok, na miejsce naszego następnego noclegu. Bo gdzie, jak gdzie, ale w Wilnie - 30 km od Trok - takie koło powinien kupić. Dziś niedziela, ale jutro...
I tak się stało. Wieczorem dostaliśmy potwierdzenie, że Piotr jest w Trokach w pensjonacie przemiłej pani Krysi. A następnego dnia rano mąż Agi potwierdził, że szczęśliwie, choć późno w nocy wróciła z nieplanowanej wycieczki na Litwę.
Dzięki Agnieszka, uratowałaś Piotrowi wycieczkę.

My z Lechem, tymczasem dojechaliśmy na nocleg do Birksztan ciesząc się po drodze ze spotkania z Niemnem.










Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!