Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
  • DST 103.40km
  • Czas 05:15
  • VAVG 19.70km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jose

Wtorek, 21 czerwca 2016 · dodano: 21.06.2016 | Komentarze 1

Słuchajcie, co za historia. Wracam wczoraj z zakupów, a tu na drodze stoi gostek,  trzyma mapę w ręku i podtrzymuje rower. Z sakwami, ale jakiś taki nowy.
Przejeżdżam obok, uśmiecha się, normalka - zobaczył mój rower! Ale zwolniłem, zobaczę co będzie. Widzę w lusterku: wsiadł  i jedzie za mną. Czekam chwilę, aż się zrówna i pytam: skąd drogi prowadzą? A on: -sorry, I speak english only...and spanish.
Ok. could I help you? Tak, czy nie wiem, gdzie tu można zanocować. Jest zmęczony, pokazuje mi licznik, 134 km dzisiaj. Oczywiście, że wiem - jedziemy do Ośrodka Politechniki. Tam go przyjmą z pewnością. 
Skracając: miejsce na namiot. Prysznic. Kolacja w barze "u Aniołów" - jego pierwsze polskie piwo i pierwsze pierogi.
Jego tzn. Jose - młodziak, który jedzie właśnie z Finlandii, z Tallina do swojego miasteczka na południu Hiszpanii, gdzie mieszka.
7 500 km!
A na rowerze, który wziąłem za nowy, w zeszłym roku zrobił  z Hiszpanii do Chin 23 000 km!  Dla mnie MOCARZ. Do tego przesympatyczny, skromny, normalny. O swoich dokonaniach opowiadał, jakby to było wyjście na spacer w niedzielę. Czy teraz młodzi tak mają? Takie rzeczy to dla nich normalka? Nie mogę się nadziwić.
Tu jego rower już w ośrodku na noclegu:
W swoich podróżach, nie jest sam:

Trochę się chwali, ale,  przyznacie, że bardzo skromnie:

Zobaczcie te strony koniecznie. Ruta sostenible oznacza: "czysta droga", a cycling for integration - układ sponsorski: za każdy przejechany kilometr sponsorzy płacą jakieś pieniądze na cel charytatywny.
Okazało się, że Jose ma problem z rowerem. Coś trzeszczy w tylnej piaście. Umawiamy się na następny dzień ( dzisiaj) , na wspólny dojazd do Garwolina, do serwisu. Jego piasty Deore nie mam odwagi rozbierać. Jest nieruszana od początku, to znaczy, że ma przejechane ok. 27 000 km! Jose planuje wymianę na nową. Boi się dalej jechać.
Rano, po darmowym śniadaniu, po darmowym noclegu ( brawo pani kierowniczka Ośrodka) - jedziemy do Garwolina.
W sklepie i serwisie na Jana Pawła 8 - krótka diagnoza - rozbieramy i zobaczymy. Panowie wymienili bębenek, oś i łożyska. Wszystko tylko w cenie części - robota gratis. ( Brawo Wy). Jose przeszczęśliwy. Tu przygotowuje rower do naprawy:
Teraz kierunek - Kraków. W czasie naprawy zdążyliśmy coś zjeść i zastanowić się wspólnie nad trasą. Postanowiłem odprowadzić go na prom w Maciejowicach, gdzie przekroczy Wisłę w kierunku Radomia.

Gadaliśmy całą drogę, aż nam w gardłach zaschło...żartował, że ludzie się gapią tylko na mnie, jakbym to ja był z zagranicy, a nie on.
No nie wiem. Ja tam przywykłem. Mój  Rosynant ciągle wzbudza zainteresowanie.
Droga minęła bardzo szybko. Czas się rozstać.
To była następna, niezapomniana przygoda rowerowa.
Jose - jedź szczęśliwie! Może jeszcze kiedyś nasze rowerowe szlaki się spotkają? Kto to wie.



Komentarze
Dudysia
| 15:05 środa, 22 czerwca 2016 | linkuj Ciekawa historia,szacun dla Chłopaczka . Bardzo miło usłyszeć ,że jednak są jeszcze ludzie ,którzy potrafią coś zrobić dla drugiego Człowieka .Pozdrawiam :))))
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!