Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Po Polsce

Dystans całkowity:7174.62 km (w terenie 138.00 km; 1.92%)
Czas w ruchu:391:49
Średnia prędkość:18.31 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:11592 m
Liczba aktywności:52
Średnio na aktywność:137.97 km i 7h 32m
Więcej statystyk
  • DST 144.37km
  • Czas 07:04
  • VAVG 20.43km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wschód Polski - dzień 2

Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 · dodano: 17.08.2016 | Komentarze 0

Po noclegu w schronisku młodzieżowym w Terespolu jedziemy przez Kostomłoty - Sanktuarium Unickie i  Kodeń - gdzie trafiamy na odpust i specjalne nabożeństwo rekoronacji obrazu Matki Bożej Kodeńskiej. Tłum przyjezdnych z całej okolicy powoduje niespotykany ruch  na drodze. Za to  miasto Kodeń zamknięte dla samochodów, ale nie dla nas oczywiście. Przedzieramy się przez rzesze odświętnych wiernych wzbudzając zwielokrotnione zainteresowanie. 
Wyjazd się powoli kończy, Czas do pociągu kurczy, więc podejmujemy dość wysiloną walkę z odległością. Ostatnie 110 km pokonujemy w ostrym tempie, prawie jednym ciągiem. Przez Radzyń Podlaski docieramy do Łukowa, gdzie nie bez trudności udaje się naszej ekipie wraz z rowerami opuścić gościnne progi Polski Wschodniej.
Ja zostaję w Łukowie i kończę dzień nad pobliskim zalewem Zimna Woda.

  • DST 69.10km
  • Czas 03:30
  • VAVG 19.74km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wschód Polski - dzień 1

Niedziela, 14 sierpnia 2016 · dodano: 14.08.2016 | Komentarze 0

W towarzystwie Makenzen, Toma i Storma przejazd z Mielnika do Janowa Podlaskiego i Terespola. Rano kąpiel w Bugu, potem przeprawa promem przez Bug. W Janowie trafiamy na coroczną aukcję koni arabskich "Proud of Poland". Ogromna impreza i bardzo ciekawa. Konie rzeczywiście piękne, choć oglądane tylko przez płot. Bilety dla widowni na samą aukcję nieosiągalne. Dalej malowniczą drogą biegnącą skrajem doliny Bugu docieramy do Terespola. Po drodze spotkania z lokalesami, oglądanie nieczynnego od niedawna wiatraka. W Terespolu zasłużona pizza i nocleg w schronisku młodzieżowym.

Nasz biwak nad Bugiem.

      
  Jeszcze kąpiel w rzece, śniadanko, zwijamy się i odjeżdżamy. 


Na promie.


No cóż, na napęd mechaniczny władz nie stać, ale za to przeprawa jest darmowa.


Okazuje się, że jedziemy trasą Green Velo. Ale jak dla mnie to oszustwo. Jedziemy normalnymi drogami lokalnymi , a na nich ktoś tylko poustawiał oznakowanie. Inaczej to sobie wyobrażałem. Gdzie ta przyjazna ścieżka?
 

Trochę sprawę ratują MOR-y. Ale są bardzo minimalistyczne.


Przy drodze wiatrak. Bardzo nas ciekawi co ma w środku.


....no jakieś elementy mechanizmu jeszcze zostały. Koła przekładni pasowej, fragmenty koła młyńskiego. Wygląda, jakby jeszcze niedawno  mąkę mełł.


W Janowcu przeczekujemy mały deszcz i podziwiamy zachowane na stacji benzynowej stare, przedwojenne jeszcze dystrybutory z oznakowaniem CPN. Kto pamięta co oznacza ten skrót?


Wkrótce docieramy do głównej atrakcji tego dnia - sławnej stadniny koni koło Janowca. Robią wrażenie rozległość terenu, architektura budynków, standard stajni, pięknie utrzymane wybiegi dla koni.


Wpadamy w sam środek corocznej imprezy. Niestety dla nas główna atrakcja - licytacja koni jest niedostępna.


Zostają dla nas liczne imprezy towarzyszące, z których wybieramy zapoznanie się z końmi.

 

 
  
MAPA dzisiejszej trasy.


  • DST 181.52km
  • Czas 09:06
  • VAVG 19.95km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na wycieczkę po wschodzie Polski z kolegami poziomowcami

Sobota, 13 sierpnia 2016 · dodano: 14.08.2016 | Komentarze 1

Postanowiłem wziąć udział w wycieczce organizowanej przez kolegę Toma trasami ściany wschodniej. Koleżanka i koledzy ponieważ mają mało czasu, dojeżdżają do Siemiatycz pociągiem. Ja ruszam z domu rano i dojeżdżam do nich rowerem.  Przez Garwolin, Stoczek Łukowski, Siedlce, Drohiczyn, Siemiatycze złapałem  ich na noclegu w Mielniku nad Bugiem.
mapa.


  • DST 167.90km
  • Czas 08:29
  • VAVG 19.79km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Fordonu do domu dzień 2

Wtorek, 2 sierpnia 2016 · dodano: 03.08.2016 | Komentarze 3

Wymyśliłem sobie powrót przez Warszawę. Ciekawiej, ale bardziej męczące. Do Warszawy jechało się nawet dobrze, chociaż pod słaby wiatr. Droga "62" Płock - Wyszogród ruchliwa i bez pobocza, ale da się przeżyć. Dalej "575" na odcinku Wyszogród - Kazuń fantastyczna. Pusto, jedzie się między wałem Wiślanym, a Puszczą Kampinoską. Potem kilka udanych skrótów i starą drogą Kazuń - Warszawa do Łomianek. Też świetnie. Warszawa - koszmar. Ta plątanina ścieżek, ulic, świateł, samochodów, ludzi. Brrrr. Okropność. Nie lubię. Uciekam przez Konstancin, Obory i Górę. O 22:oo napadają mnie własne psy. Witaj w domu! Podsumowując - bardzo fajny wyjazd. Ponad 650 km w 4 dni. Sporo zwiedzania, trochę przez las, nowe drogi, nowe krajobrazy. Podoba mi się to! 

  • DST 177.94km
  • Teren 36.40km
  • Czas 09:33
  • VAVG 18.63km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Fordonu do domu dzień 1

Poniedziałek, 1 sierpnia 2016 · dodano: 03.08.2016 | Komentarze 0

Po hucznej zabawie urodzinowej i wygodnie przespanej nocy, czas do domu. Początkowo "80" do Torunia, a potem, żeby poznać inną trasę zapuszczam się w lokalną drogę 654, a później 258 przez Silno do Osieka nad Wisłą. I tu miła niespodzianka - trafiamy na Nadwiślański Szlak Rowerowy i ponad 17 km świetnie poprowadzone ścieżki.
Potem niestety gubię drogę i ok 20 km przedzieram się przez las, lądując w końcu w Czernikowie. Żeby ominąć"10" zjeżdżam w kierunku Wisły przez Osówkę, Wąkole do Bobrowników. Dosłownie zjeżdżam, bo tak długiego zjazdu na dół jeszcze nie miałem. Ok 15 km w dolinę Wisly!  Dalej droga prowadzi do Włocławka, gdzie oglądam miasto z innego niż poprzednio brzegu Wisły.
Dalej przez Dobrzyń (wielka pizza) do Płocka. Tutaj wielki zawód: - schronisko znalezione w internecie , nie istnieje. Więc, nocą już, dokręcam kilkanaście km do najbliższego lasu i spanko na dziko.

  • DST 91.70km
  • Czas 04:19
  • VAVG 21.24km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Urodziny dzień 2

Niedziela, 31 lipca 2016 · dodano: 03.08.2016 | Komentarze 0

Dalej w kierunku Bydgoszczy. Drogą 91 do Torunia jedzie się jak autostradą, na długim odcinku A1 jest tuż obok. Pogoda świetna, wiatr w plecy. Szybko przyjezdzam do Torunia. Tam trochę błądzę. Przez Toruń przejeżdża się 11 km!  Potem "80" Toruń - Bydgoszcz jedzie się źle. Duży ruch i nierówne pobocze. Na urodziny w Fordonie melduję się zgodnie z planem o 14:oo.

  • DST 223.13km
  • Czas 11:11
  • VAVG 19.95km/h
  • VMAX 48.50km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Wnuczki na urodziny dzień 1

Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0

Z Wilgi do Fordonu wybrałem się rowerkiem. Wyjazd o 5:oo rano i przez Piaseczno, Nadarzyn, Błonie, Sochaczew, Iłów, Płock, Duninów do Włocławka. Spanko w sprawdzonym już Schronisku Młodzieżowym.



  • DST 91.98km
  • Czas 04:32
  • VAVG 20.29km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znad morza - dzień 6

Środa, 20 lipca 2016 · dodano: 27.07.2016 | Komentarze 0

Teraz już prosto do domu. Spróbowałem nową trasą przez Siestrzeń, Rozalin, Wolę Mrokowską. Ciekawiej, ale dalej.                                                                                               W Skułach maleńki, ale malowniczy kościółek...                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                            Na "mojej" Jeziorce ktoś pływa kajakami !!!                                                                                                                                                                                                                      Zjazd do Wisły w Górze Kalwarii wybieram jak zwykle trudniejszą, ale bezpieczniejszą drogą za kościołem.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                Cały i zdrowy, bez żadnej awarii - w domu.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                          Czas na podsumowanie: 1556 kilometrów, 12 dni w siodle, jeden biwak na dziko, jeden na kempingu, jeden w schronisku szkolnym, dwa w bursie ( w czasie zlotu), reszta u rodziny i znajomych. Zdobyta wiedza krajoznawcza - nieoceniona, Spotkania fantastyczne.To była pierwsza nasza tak długa wyprawa rowerowa i mam nadzieję, że nie ostatnia. Dzięki M. i  K. za to,że byliście moją inspiracją.                              I jeszcze trasa:                                                                                                                                                                                                     

  • DST 151.25km
  • Czas 07:25
  • VAVG 20.39km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znad morza - dzień 5

Wtorek, 19 lipca 2016 · dodano: 27.07.2016 | Komentarze 0

Wyjechałem wcześnie, ale pada. Nie mocno, da się jechać. dzisiejszy cel to nocleg u najstarszych wnucząt koło Jaktorowa. Początkowo malowniczą drogą 62 nad Zalewem włocławskim, koło Płocka, potem 575 do Iłowa i dalej przez Młodzieszyn, Żuków, Żelazową Wolę, żeby ominąć Sochaczew. Teraz różnymi skrótami, gdzie trochę błądzę.
Przez Teresin, Kaski, Baranów do Jaktorowa. Wieczorem melduję się na łonie rodziny.                                                                                                                                               Wyjeżdżam z Włocławka w deszczu, ale muszę jeszcze wstąpić nad zalew. Tu ostatnia przystań zaraz za zaporą.                                                                                                    Droga 62 malowniczo wije się brzegiem zalewu Włocławskiego. Deszcz przeszkadza to docenić.                                                                                                                              Gdy po ok. 3 godz. deszcz ustaje, znajduję miejsce ulubione przez łabędzie. Jest ich tu mnóstwo, choć daleko od brzegu.                                                                                    Po drodze mijam ładnie zadbany pomnik - cmentarzyk żołnierzy poległych w bitwie nad Bzurą.                                                                                                                                 Przejeżdżam przez Żelazową Wolę, ale mój spocone ubranie hamuje mnie przed spacerem po parku wspólnym z odświętnymi gośćmi tego miejsca.                                                                                                                                                                                                                                                                      ...więc robię tylko pamiątkową fotkę.                                                                        



  • DST 108.46km
  • Czas 05:53
  • VAVG 18.44km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znad morza - dzień 4

Poniedziałek, 18 lipca 2016 · dodano: 27.07.2016 | Komentarze 0

Po rodzinnym wieczorze u najmłodszej wnuczki i wygodnym noclegu ruszam prawie prosto do domu. Więc Fordon - Toruń - Ciechocinek - Nieszawa - Włocławek.
Toruń omijam tym razem bardzo sprawnie od południa trasą nadwiślańska, w Ciechocinku z ciekawością zapoznaje się z tężniami oraz spotykam z dawno niewidzialną szwagierka. Z ciekawością oglądam Nieszawę i Włocławek, przez który wiele razy przejeżdżał samochodem, ale ani razu w nim nie byłem.
We Włocławku nocuję w schronisku młodzieżowym, ponieważ ma się na deszcz.                                                                                                                                                        Z Fordonu wyjeżdżam w pochmurny i przeddeszczowy poranek.                                                                                                                                                                                                                                          Przy drodze z Bydgoszczy do Torunia - miejsce upamiętniające znalezienie ks. Popiełuszki.                                                                                                                                                                                                                                      Stary Toruń widziany od strony Wisły.                                                                                                                                                                                                                                                                                                   Rosynant, jak zwykle budzi zainteresowanie. Wkrótce krótka pogawędka z przygodnymi turystami.                                                                                                                                                                                                   Budynek niepozorny, ale JAKI ZAPACH  !!!                                                                                                                                                                                                                                                                                            Ciechocinek wita kwiatami. Tu zegar kwiatowy przy wejściu do parku zdrojowego.                                                                                                                                                                                                                                  Tężnia zrobiła na mnie duże wrażenie. Nie spodziewałem się, że będzie taka wielka. Ta, jedna z trzech, jest średnia i ma 670 m długości. Ma 200 lat i jest nieremontowana od nowości. Tylko faszyna jest wymieniana co 30 - 40 lat. Spacer obok tężni kosztuje 3,50 zł, ale dla rowerowego turysty gratis :)) Wejście na górę 5.00 zł - warto.                                                                                                                                                                                                                                                                       Dopiero na górze można poznać jak to działa i wiele więcej dzięki miłej pani kasjerce. I widok wyśmienity.                                                                                                                                                                                                       Ten znak, zauważyłem, towarzyszy mi coraz częściej. Wkrótce nauczyłem się go wykorzystywać, np. do pomocy przy wyjeździe z Torunia skomplikowanymi ścieżkami trasy 91.                                                                                                                                                                                                                                                                                         Nieszawa - pięknie położone, malownicze miasteczko. Niestety bardzo biedne. Nie robiłem zdjęć bo...  Prom to jedna z atrakcji, niestety właśnie odpłynął, a następny rejs za godzinę. Nie czekałem.                                                                                                                                                                                                                                                                           To przyczyna, dla której zawsze omijałem Włocławek. Ogromne zakłady chemiczne Anwil kojarzą się źle.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 Teraz po zameldowaniu się w schronisku, miałem czas na zwiedzanie Włocławka. To bardzo ładne, czyste miasteczko, choć znalazłem również wiele domów mocno przed remontem. I kompletny brak kawiarń, barów czy restauracji. To źle mówi o zamożności mieszkańców.                                                                                                                               Za to piękną, nową  promenadą nad Wisłą naprawdę mogą się chwalić.