Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
  • DST 194.90km
  • Czas 09:07
  • VAVG 21.38km/h
  • VMAX 63.90km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Kazimierza Dolnego

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · dodano: 07.04.2017 | Komentarze 2

Już dawno miałem w planie taką wycieczkę. Dziś wszystko się złożyło na "tak". Raniusieńko, już o 9.30, byłem w siodle.
Po paru kilometrach - wielka wiosenna radość:

Pierwszy postój na "Wyspie Wisła" w Stężycy:
                     

Dalej, do Dęblina moją ulubioną ścieżką:


Czas mijał szybko, ale droga również. W tym miejscu, zaraz za Dęblinem, Wieprz wpada do Wisły:


W Puławach przejechałem tylko koło Pałacu Czartoryskich. Dziś mam inny cel.


Wjazd do Doliny Kazimierza Dolnego to jakby do innej bajki trafić, po tych naszych mazowieckich równinach...


I tu bęc! Obuchem w głowę. Taki korek??? - Zapomniałem, że to niedzielne popołudnie i jeszcze ta pogoda!


Szybko wepchnąłem Rosynanta na chodnik i pognaliśmy dalej. Całe 500 metrów!...Bo korek, teraz pieszy, przeniósł się na ten jedyny w okolicy, chodnik właśnie. Poddaliśmy się i na przedmieściach Kazimierza zalegliśmy zgodnie ja i Rosynant na zasłużony odpoczynek z drugim śniadankiem.
Potem lawirując ostro między samochodami przebiliśmy się na Rynek. Rynek Zadeptany. Zasiedziany. Zakawiarniowany. Zaobrazowany. No w ogóle baaaaardzo zajęty.

Takiego tłumu jeszcze w Kazimierzu nie widziałem. Kilka migawek:
   
     

Szybko stamtąd uciekłem i wystarczyło przejechać za Kazimierz dosłownie kilkaset metrów, żeby wrócić do normalnego świata:


I to jakże urokliwego. To wjazd do słynnych wąwozów Kazimierskich:


Czy zauważyliście, jak tu pusto? Na prawdę to ok. 500 m. od tamtego Rynku!
Dalej przy drodze śliczna stara chałupa, w niej bar i kawa z krokusem :-))


Potem kilka kilometrów dalej następna miła niespodzianka. Takich znaków u nas na Mazowszu nie uświadczysz:

Pięknej wspinaczki było z kilometr, ale potem jaki zjaaaaaazd! Moje pierwsze w tym roku 60+km/godz.!
Objechałem Kazimierz bocznymi drogami, żeby nie psuć sobie humoru tymi dzikimi tłumami i w drodze powrotnej trafiłem na ścieżkę rowerową aż do samych Puław. Może nie za równa, ale z dala od samochodów i cały czas wzdłuż Wisły.


Dalej 801 do Gołębia ( na Muzeum Rowerów Nietypowych było już za późno) i skręciłem w prawo, w lasy Gołębiowskie w kierunku Wieprza. Pięknie rozlewa się Wieprz w okolicach wsi Niebrzegów:


Przez Niebrzegów i  Bobrowniki dotarłem do Dęblina. Małe uzupełnienie zapasów w Biedronie, mała kolacja na Dęblińskim rynku:


I w ostatniej chwili udało mi się złapać słońce zachodzące za Wisłę:


Teraz wałem wiślanym do Stężycy przy wolno zapadającym zmierzchu i dalej przez Rokitnię, Kletnię, Wolę Życką, Kaleń, Sobolew,
Kownacicę do Łaskarzewa. Trzeci raz jadę tą trasą i ciągle jestem urzeczony. Szkoda że już ciemno. Pojedziemy tędy na Zlocie w czerwcu.
W Łaskarzewie zdążyłem jeszcze wypić gorącą herbatkę tuż przed zamknięciem mojej ulubionej pizzerii i jeszcze przed 23.oo byłem w domu. Wspaniały dzień.






Komentarze
Dziasiek
| 22:06 czwartek, 13 kwietnia 2017 | linkuj Dzięki za komentarz. To był rzeczywiście dzień potwierdzający, po co jest rower :)))
nahtah
| 18:36 sobota, 8 kwietnia 2017 | linkuj Super wycieczka i widoki i kilometry, marzyło mi się dziś zrobić dwieście a tu nawet stówy nie było, czasu brakło ale mogę poczytać, pooglądać - ładna fotorelacja.;)))
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!