Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
  • DST 168.60km
  • Czas 08:29
  • VAVG 19.87km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze - dzień 3

Wtorek, 5 lipca 2016 · dodano: 26.07.2016 | Komentarze 3

Rześkim rankiem kąpiel w jeziorze Śleszyńskim. Zdumiewająco ciepła woda. Przy opuszczaniu kempingu dowiem się, że podgrzewana.
Kilka okolicznych jezior stanowi rezerwuar wody do chłodzenia turbin w pobliskiej elektrowni "Konin". Więc ciepło wydzielane przez nie w czasie pracy oddawane jest wodzie.

Po obfitym śniadaniu opuszczamy gościnny i godzien polecenia kameralny kemping.

Następny przystanek to Powidz, gdzie odwiedzamy kolegę Kaspra. Nad malowniczym jeziorem Powidzkim prowadzi szkółkę windsurfingu. O mało nie dałem się namówić na popływanie. Wiatr był dobry, ale zwyciężyły priorytety. Skończyło się na kawie i planach na przyszłość. 

Przed Gnieznem mijamy wieś o dziwnej nazwie. Dobrze, że już za nami.

Ponieważ wyjechaliśmy dziś dość późno, nadrabiamy czas i Gniezno tylko przejeżdżamy.

Już wieczorem, za Gnieznem, z powodu zapowiedzi fatalnej pogody na następny dzień, decydujemy się jechać dalej, żeby dojechać nawet w nocy do rodziców Kaspra w okolicach Piły. Jest godzina 22.oo , a my decydujemy się na pokonanie jeszcze 70 km. Szalony plan wobec zapadającej nocy i nadciągającej burzy. Burza dopada nas po ok. godzinie jazdy. Na szczęście zdążyliśmy pod daszek nieczynnej stacji benzynowej. Ulewa i wiatr straszne. Ale krótkie. Jeszcze przeczekaliśmy żeby rzeka płynąca jezdnią się rozproszyła i już po kilku godzinach bardzo szybkiej jazdy, przed godziną 3.oo wsunęliśmy się po cichu do ciepłych i suchych łóżek, kończąc dzień wynikiem 168 kilometrów. 
Decyzja okazała się słuszna, bo następny dzień dało się przeżyć tylko pod gościnnym dachem. Deszcz i wiatr -  wyjątkowe.
Kategoria Po Polsce



Komentarze
gajowy
| 22:16 wtorek, 16 sierpnia 2016 | linkuj A jak jechaliście z Gniezna do Piły to przed Wągrowcem mieliście zjazd 10 km. na Janowiec Wlkp. ( gdzie mieszkam ). Tak sobie teraz myślę, że już leżałem w wyrku, a Wy niedaleko od mojej chaty jeszcze deptaliście w pedały. Twój Rosynant to druga poziomka widziana przez ludzi w swoim życiu w moich okolicach - hi,hi....
Dziasiek
| 21:51 wtorek, 16 sierpnia 2016 | linkuj Hejka, rzeczywiście głupio wyszło z tym niedogadaniem. Mam nadzieję, że choć tutaj będziemy się częściej spotykać :-))
gajowy
| 21:28 wtorek, 16 sierpnia 2016 | linkuj Dziasiek tak sobie czytam Twoje relacje z wypraw i trafiłem na ten. Pomykaliście moimi terenami w okolicach Gniezna. Żeby było śmiesznie to jeżeli jechaliście z Powidza do Gniezna przez Witkowo 5 lipca to nasze drogi przecieły się właśnie w Witkowie. Ja wracając ze zlotu w Bełchatowie właśnie 5 lipca pomykałem przez Witkowo i szkoda że się nie dogadaliśmy na zlocie o waszych planach wycieczkowych. Okazuje się, że pomykaliśmy z Bełchatowa przez te 3 dni niemal równoległymi drogami. Zamiast pomykać samemu mogłem jechać w fajnym towarzystwie - szkoda.
Fajne opisujesz swoje w wycieczki!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!