Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Dziasiek z miasteczka Wilga. Mam przejechane 27402.93 kilometrów w tym 258.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dziasiek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:2219.74 km (w terenie 82.50 km; 3.72%)
Czas w ruchu:115:21
Średnia prędkość:19.24 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:130.57 km i 6h 47m
Więcej statystyk
  • DST 160.50km
  • Teren 22.00km
  • Czas 08:58
  • VAVG 17.90km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znad morza - dzień 1

Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 26.07.2016 | Komentarze 2

Czas odpoczynku nad morzem w towarzystwie przyjaciół minął szybko. Było plażowanie z kąpielą, obiadki w pysznym barze w Kamieniu Pomorskim, spacery po mieście i po plaży, udział w pikniku rycerskim, zakupy i koncert muzyki dawnej. Słowem odpoczynek na bogato. Tyle się działo, a to tylko dwa dni. W niedzielę - czas wracać. Postanowiłem jeszcze nacieszyć się wybrzeżem, więc trasa do Piły - przez Kołobrzeg.  Łukęcin - Pogorzelica - Mrzeżyno - Dźwirzyno - Kołobrzeg. Dalej  drogą "163": Karlino - Białogard - Połczyn Zdrój - Czaplinek.

Ruiny kościółka w Trzęsaczu


Nowo oddany szlak rowerowy Pogorzelica - Mrzeżyno to droga dojazdowa do jednostki wojskowej.
Jest na niej wszystko: płyty betonowe, kostka granitowa, piach leśnej drogi. Brrrr...


Port Dźwirzyno


Być nad morzem i nie zjeść rybki - niemożliwe...


Niedzielny Kołobrzeg. Port, a w tle latarnia morska.


Jeszcze obowiązkowa wizyta w porcie jachtowym i żegnaj Bałtyku.


Po kilkunastu kilometrach oddalania się od wybrzeża - przejeżdżam przez pas wiatraków.


Wieczór. Dojazd do Czaplinka. Pusta droga. To efekt meczu finałowego Mistrzostw Europy.
Końcówkę obejrzałem na świetlicy kempingu w Czaplinku, gdzie za 10 zł znalazłem spokojny nocleg.

 

  • DST 213.00km
  • Teren 27.00km
  • Czas 11:57
  • VAVG 17.82km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze - dzień 4

Czwartek, 7 lipca 2016 · dodano: 26.07.2016 | Komentarze 0

Dzień odpoczynku od roweru bardzo dobrze mi zrobił. Teraz już sam, wcześnie rano ruszam w trasę z nadzieją na dotarcie nad morze.
Po ruchliwej "10" na odcinku Piła - Wałcz z ulgą skręcam na nieco spokojniejszą drogę nr 163 w kierunku Czaplinka. Za chwilę jakieś licho mnie podkusiło, żeby zrobić następny skrót. I przebijam się przez kilka godzin zupełnie polnymi i leśnymi drogami do Złocieńca. Ciekawie, ale chyba nie warto było. Mój Rosynant to szosowe zwierzę i bardzo męczył się na polnych drogach. Dalej już poszło łatwiej.
Drawsko Pomorskie, Łobez, Resko, Gryfice i ok. 22.oo stukam do okienka przyjaciół z zagranicy, którzy co roku 2 tygodnie spędzają w Łukęcinie. Radosne powitanie, niedowierzanie , że rowerem i tyle kilometrów. Kolacja do bardzo późnej nocy.
Kilka zdjęć z trasy.

Skrót Wałcz - Złocieniec


Po takim kościółku widać, że to już Pomorze.


Rowerowy kwietnik w Gryficach

  • DST 168.60km
  • Czas 08:29
  • VAVG 19.87km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze - dzień 3

Wtorek, 5 lipca 2016 · dodano: 26.07.2016 | Komentarze 3

Rześkim rankiem kąpiel w jeziorze Śleszyńskim. Zdumiewająco ciepła woda. Przy opuszczaniu kempingu dowiem się, że podgrzewana.
Kilka okolicznych jezior stanowi rezerwuar wody do chłodzenia turbin w pobliskiej elektrowni "Konin". Więc ciepło wydzielane przez nie w czasie pracy oddawane jest wodzie.

Po obfitym śniadaniu opuszczamy gościnny i godzien polecenia kameralny kemping.

Następny przystanek to Powidz, gdzie odwiedzamy kolegę Kaspra. Nad malowniczym jeziorem Powidzkim prowadzi szkółkę windsurfingu. O mało nie dałem się namówić na popływanie. Wiatr był dobry, ale zwyciężyły priorytety. Skończyło się na kawie i planach na przyszłość. 

Przed Gnieznem mijamy wieś o dziwnej nazwie. Dobrze, że już za nami.

Ponieważ wyjechaliśmy dziś dość późno, nadrabiamy czas i Gniezno tylko przejeżdżamy.

Już wieczorem, za Gnieznem, z powodu zapowiedzi fatalnej pogody na następny dzień, decydujemy się jechać dalej, żeby dojechać nawet w nocy do rodziców Kaspra w okolicach Piły. Jest godzina 22.oo , a my decydujemy się na pokonanie jeszcze 70 km. Szalony plan wobec zapadającej nocy i nadciągającej burzy. Burza dopada nas po ok. godzinie jazdy. Na szczęście zdążyliśmy pod daszek nieczynnej stacji benzynowej. Ulewa i wiatr straszne. Ale krótkie. Jeszcze przeczekaliśmy żeby rzeka płynąca jezdnią się rozproszyła i już po kilku godzinach bardzo szybkiej jazdy, przed godziną 3.oo wsunęliśmy się po cichu do ciepłych i suchych łóżek, kończąc dzień wynikiem 168 kilometrów. 
Decyzja okazała się słuszna, bo następny dzień dało się przeżyć tylko pod gościnnym dachem. Deszcz i wiatr -  wyjątkowe.
Kategoria Po Polsce


  • DST 97.40km
  • Czas 05:23
  • VAVG 18.09km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad morze - dzień 2

Poniedziałek, 4 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 0

Po porządnie przespanej nocce i małym śniadaniu ruszamy dalej. Dobra, Turek i żeby ominąć Konin, znajdujemy prom na Warcie w okolicy Krzemowa. Sympatyczny Pan po krótkiej rozmowie, przewozi nas za darmo. Dziękujemy.

Ciągle nie mogę się nadziwić, że nie można porównywać Warty z Wisłą. Ta krótka trasa promu wydaje mi się niedorzeczna. Ale prom świetny. Beznapędowy. Wykorzystuje tylko nurt rzeki.

Teraz na naszej trasie Licheń. Nie można tak po prostu ominąć. Wkrótce wędrujemy po parku wokół Bazyliki i robi to na nas wrażenie. To największe sanktuarium w Polsce.

Dzień kończymy na kempingu w pobliskim Ślesinie.

Kategoria Po Polsce


  • DST 94.50km
  • Czas 05:00
  • VAVG 18.90km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zlot - niedziela i nad morze

Niedziela, 3 lipca 2016 · dodano: 21.07.2016 | Komentarze 4

W niedzielę rano część kolegów już wyjeżdża, my z Tefem - organizatorem Zlotu jedziemy do muzeum "Giganty Mocy"
Mało zdjęć, mnóstwo wiedzy. Uwierzcie, teraz naprawdę wiem, jak działa elektrownia! Muzeum znakomite, trzeba zwiedzić, najlepiej z dziećmi.  Na zewnątrz muzeum - wirnik turbiny średnioprężnej i czerpak koparki. Nabiera 4,5 metra sześciennego!
Po powrocie do bursy czas na pakowanie i pożegnania. Było świetnie. Krótko ale bardzo intensywnie. Tef - dzięki i do zobaczenia za rok.
W Wildze.

Rosynant spakowany, wersja GT ( Gran Turismo). Ponieważ ruszamy z Kasprem w Polskę.
I  Kasper i jego rumak GT:

Jedziemy przez Zelów, Łask, Zduńską Wolę. Omijamy Sieradz i przez Wartę dojeżdżamy na pierwszy biwak nad Jeziorskiem.

Kasper śpi w namiocie, ja w hamaku. Kiełbaski z ogniska i odpoczywamy.
Kategoria Impreza, Po Polsce


  • DST 97.80km
  • Czas 05:38
  • VAVG 17.36km/h
  • VMAX 75.00km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zlot - sobota

Sobota, 2 lipca 2016 · dodano: 21.07.2016 | Komentarze 0


Tak więc wiemy, gdzie jesteśmy. Dzięki najmłodszemu uczestnikowi Zlotu.
Po pierwszym dniu już pełnym wrażeń i nocnych biesiadach - dziś czas na główny przejazd. Dzielimy się na trasy krótką i długą. Tę naszą grupę prowadzi Witek. Dookoła największej dziury w Polsce - pola odkrywkowego kopalni węgla brunatnego "Bełchatów".

Pogoda aż za piękna. Zasłużony odpoczynek na trasie:

Pod koniec dojeżdżamy do tarasu widokowego:

Dziura jest niewyobrażalna. To trzeba zobaczyć samemu. Na prawdę robi wrażenie.
W tle widać elektrownię Bełchatów opalaną tutejszym węglem. Wytwarza najtańszy prąd w Polsce. Pokrywa 40 % całkowitego zapotrzebowania kraju. Jest ekologiczna.
 
Korzystamy z okazji, że dojeżdża do nas druga grupa i robimy sobie na tle dziury rodzinną fotkę:

Dalej jedziemy przez bodaj najbogatszą wieś w Polsce, Kleszczów, lezącą dosłownie na skraju "Dziury". Zgadnijcie, co mieści się w tym budynku:

Oczywiście, że nie zgadliście, bo - szkoła podstawowa w Kleszczowie. A do niej przylega drugi podobny budynek - basen i hala sportowa. W budynku szkoły znaleźliśmy bardzo miły bar z obiadkiem.
Dalej pojechaliśmy w kierunku nieużywanego już zwałowiska kopalnianego - hałdy Kamieńsk. Jest to góra znana miłośnikom narciarstwa z centralnej Polski, świetnie przygotowany stok. Ale nas Witek ciągnie nie na narty.

Z silnej, dalekobieżnej grupy wyodrębniła się jeszcze silniejsza ekipa "górali". Wyścig ok. 2 km, stromym zboczem na górę Kamieńsk wygrywa Piotrek. Kasper, mój kuzyn,  na razie na rowerze pionowym, jest czwarty.
Ja odpuszczam tę konkurencję, nastawiając się na zjazd. Ale i tak, mimo kilku odcinków na piechotę, melduję się na górze wcale nie ostatni. Po ustabilizowaniu systemu oddychania - szalony zjazd na dół. Osiągam drugi wynik w tej konkurencji, przegrywając tylko z Francem. 75,0 km/godz. to niezły wynik i oczywiście mój nowy rekord prędkości.
Ten wspaniały, pełen wrażeń i gorący dzień kończy kąpiel w ośrodku Wawrzkowizna, gdzie zatrzymujemy się w drodze do Bełchatowa.
Jeszcze tylko imprezka, prawie do rana i drugi dzień Zlotu zakończony.
Kategoria Impreza, Po Polsce


  • DST 252.80km
  • Czas 12:56
  • VAVG 19.55km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Rosynant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Zlot

Piątek, 1 lipca 2016 · dodano: 21.07.2016 | Komentarze 0

W tym roku postanowiłem dojechać na  Zlot do Bełchatowa - na kołach. Ambitnie, bo mój dotychczasowy rekord dobowy to 170 km. A tu do przejechania ponad 200. Na szczęście miałem towarzystwo. Z Lechem na pewno się uda. Wyjechałem z Wilgi o 6.oo rano.
Na kilkanaście kilometrów przed Bełchatowem, na liczniku pokazała się magiczna liczba:

Hurrra!!!  Moja pierwsza "dwusetka". A do końca dnia jeszcze daleko! 
Na miejscu zlotu, odnalezionym nie bez trudu, serdeczne powitania, zakwaterowanie, kiełbaski przy ognisku i ....wyjazd na nocny spacer do elektrowni.
Spacer to ok. 30 km. Więc dzień zakończyłem z wynikiem 252 kilometry. Brawo ja.